Postulat dowódcy sił USA w Afganistanie generała Stanleya McChrystala, aby zwiększyć liczbę wojsk w tej operacji, ujawnił rozbieżności między wojskowymi a cywilnymi decydentami w administracji amerykańskiej, którzy obawiają się eskalacji wojny.
Jak pisze wtorkowy "Wall Street Journal", cywilne kierownictwo Pentagonu wymusiło na McChrystalu, aby wstrzymał się z formalnym wnioskiem o dodatkowe oddziały. Za Pentagonem stoi Biały Dom, gdzie prezydent Barack Obama sugerował w niedzielę, że niechętnie odnosi się do zwiększenia wojsk.
W swoim raporcie o sytuacji w Afganistanie, ujawnionym w poniedziałek przez "Washington Post", generał McChrystal napisał, że wzmocnienie liczebne wojsk jest niezbędnym warunkiem, aby operacja USA i NATO nie zakończyła się porażką.
W raporcie mówi się nawet o potrzebie dodatkowych 40 tysięcy wojsk, co oznaczałoby, że wzrosłyby one do ponad 100 tysięcy. Według obecnego planu, do końca roku w Afganistanie byłoby 68 tysięcy wojsk USA.
Postulaty McChrystala popierają: przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów admirał Mike Mullen oraz szef Centralnego Dowództwa (CENTCOM - któremu podlega teatr działań wojennych w Afganistanie) generał David Petraeus, architekt strategii "surge" w Iraku, której przypisuje się względne sukcesy tamtej kampanii w ciągu ostatniego roku.
Zwiększeniu liczby wojsk towarzyszyłaby nowa strategia, polegająca na większym nacisku na ochronę cywilnej ludności afgańskiej, co jednak wiąże się z ryzykiem większych strat wśród żołnierzy USA i całej międzynarodowej koalicji
W związku z tym Obama, wiceprezydent Joe Biden i inni cywile w administracji rozważają podobno inne warianty strategii, które nie groziłyby tak dużymi stratami.
"Wśród opcji tych jest reorientacja amerykańskich wysiłków - odejście od ochrony ludności afgańskiej i budowy państwa afgańskiego w kierunku przekonania talibów, aby przestali walczyć, jak również eskalacja precyzyjnych ataków na Al-Kaidę w Pakistanie i gdzie indziej" - pisze "Washington Post".
W Waszyngtonie pojawiają się już do pewnego czas opinie, że należy podjąć rozmowy z "umiarkowanymi" talibami, aby w ten sposób zapobiec umocnieniu się Al-Kaidy w Afganistanie i Pakistanie.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.