Dwóm dziennikarzom, którzy chcieli na własną rękę sprawdzić zabezpieczenia w Zamku na Hradczanach w Pradze, udało się bez trudu wnieść na teren oficjalnej siedziby prezydenta Czech pistolet gazowy i dwa noże o kilkunastocentymetrowych ostrzach.
Wszystkie niebezpieczne przedmioty udało się wnieść na teren Zamku mimo przeprowadzonych kontroli. Broń była zatknięta za pasek spodni, a zawinięte w papier noże leżały w aktówce - poinformował we wtorek dziennik "Mlada Fronta DNES".
"Zaledwie dwa metry dalej żołnierz robi swój obchód. Wszyscy przechodzą obok nas, nie reagując, bo nic nie widzą albo jest im wszystko jedno" - napisał jeden z dziennikarzy uczestniczących w akcji.
Rzecznik prezydenta Milosza Zemana skrytykował działania przedstawicieli prasy. "Kiedy dziennikarze udają terrorystów i próbują wnieść broń na teren Zamku, to jest to nieodpowiedzialne" - oświadczył Jirzi Ovczarek. Jak dodał, wprowadzone w ubiegłym tygodniu kontrole mają zapewnić bezpieczeństwo zwiedzającym praską siedzibę szefa państwa.
Eksperci zwracają uwagę, że przed punktami kontroli tworzą się długie kolejki, które, podobnie jak inne skupiska ludzi, mogą stać się celem ataku terrorystycznego.
Zamek na Hradczanach jest co roku odwiedzany przez miliony turystów.
Zeman wielokrotnie wypowiadał się w sposób kontrowersyjny o napływie uchodźców i migrantów do Europy. W orędziu do narodu pod koniec grudnia ub. roku mówił, że napływ uchodźców do Europy jest "zorganizowaną inwazją", a w maju ocenił, że zamknięcie granic UE to dobry krok w celu rozwiązania kryzysu migracyjnego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.