24 osoby zabite, 40 zaginionych, 100 rannych, 550 pozbawionych dachu nad głową - taki jest najnowszy bilans lawin błotnych i osunięć ziemi w rejonie Mesyny na Sycylii w nocy z czwartku na piątek. Trzeci dzień ratownicy przeszukują zalane błotem budynki mieszkalne, w których są ludzie.
Ekipy ratunkowe prowadzą dramatyczną walkę z czasem , by dotrzeć do osób , uwięzionych pod zwałami błota i ziemi w miejscowościach i osadach Scaletta Zanclea, Giampilieri, Briga Superiore, Molino i Altolia. Wśród zaginionych są dzieci w wieku od 2 do 6 lat. Ale nikt nie ma już praktycznie nadziei na odnalezienie żywych ludzi. Władze mają pewność, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczy 50.
Najtrudniejsza jest sytuacja w Giampilieri, gdzie na domy mieszkalne pod naporem wody dosłownie runęła część wzgórza. Ewakuowano stamtąd wszystkich mieszkańców osady.
Prasa podkreśla, że tej tragedii można było uniknąć przestrzegając przepisów budowlanych i nie wznosząc budynków na zagrożonych terenach. Symbolem masowego łamania prawa i zaniedbań stał się pięciopiętrowy blok mieszkalny w Scaletta Zanclea, postawiony u ujścia rzeki. Tymczasem - zauważa w niedzielę dziennik "Corriere della Sera" - "nikt się tego nie wstydzi", a przedstawiciele urzędu, którzy wydali pozwolenie na tę budowę, twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Szef Obrony Cywilnej Guido Bertolaso powiedział, że na niezbędne prace na wszystkich terenach zagrożonych powodziami i osunięciami ziemi we Włoszech potrzeba około 25 miliardów euro.
Referendum w sprawie odwołania rady miejskiej jest nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję.
Legendarny dowódca II Korpusu Polskiego został pochowany wśród swoich żołnierzy.
Zwolennicy przypisywali mu wyłącznie zalety. Przeciwnicy zarzucali zaś zdławienie demokracji.