Prezydent Nicolas Sarkozy znalazł się w poniedziałek w ogniu krytyki opozycji i opinii publicznej za kumoterstwo. Powodem jest ujawnienie przez media, że 23-letni syn szefa państwa Jean ma zostać publicznym zarządcą największej paryskiej dzielnicy biznesu.
Prasa francuska podała, że Jean Sarkozy, student prawa i radny podparyskiego departamentu Hauts-de-Seine, ma zostać na początku grudnia nominowany przewodniczącym publicznej instytucji zarządzającej dzielnicą biznesu La Defense (w skrócie Epad).
Wiadomość o tym wywołała protest opozycyjnego radnego z tej dzielnicy, Christophe'a Greberta z partii Ruch Demokratyczny (MoDem). Zamieścił on w internecie petycję domagajacą się od syna prezydenta rezygnacji kandydowania na to stanowisko. Pod petycją widniało już w poniedziałek po południu ponad 8 tysięcy podpisów.
Grebert podkreśla, że "Jean Sarkozy, który nawet nie zakończył studiów i nie ma doświadczenia zawodowego, nie posiada żadnych kompetencji, by objąć dyrekcję La Defense". Argumentuje też, że przypuszczalna "nominacja (syna Sarkozy'ego) zaczyna krążyć już po świecie, a media światowe, w tym nawet telewizja chińska, "drwią sobie z francuskiego nepotyzmu".
Oburzona przypuszczalnym awansem Jeana Sarkozy'ego jest niemal cała opozycja, która oskarża prezydenta o "nadużycie władzy". Była socjalistyczna kandydatka na prezydenta Segolene Royal poradziła szefowi państwa, by "zajął się raczej interesem publicznym, a nie torowaniem kariery swemu synowi". Inny deputowany socjalistyczny porównał Sarkozy'ego-seniora do Silvio Berlusconiego, który - jak to ujął deputowany - miał "ulokować swoje dzieci na czele instytucji publicznych"
Od kąśliwych komentarzy zaroiło się na francuskich stronach internetowych. Niektórzy internauci ironicznie proponowali Jeana Sarkozy'ego na stanowisko sekretarza generalnego ONZ czy selekcjonera ekipy futbolowej Francji.
Młodego Sarkozy'ego broni natomiast rządząca Unia na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), której zdaniem jest on na tyle "uzdolniony", że poradzi sobie z tą funkcją.
Dzielnica wieżowców La Defense, położona na północno-zachodnich przedmieściach Paryża, jest określana jako największa dzielnica biznesowa w Europie. Swoją siedzibę ma tam 2,5 tysięcy firm zatrudniających 150 tysięcy osób. Powierzchnia biur jest szacowana na 3 miliony metrów kwadratowych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.