Władze Powiernictwa Polskiego zaapelowały w liście otwartym do premiera Donalda Tuska o to, by w sytuacji, gdy mieszkający w Niemczech Polacy nie mają statusu mniejszości narodowej, podjął kroki w celu odebrania przywilejów mniejszości niemieckiej w Polsce.
"Strona polska ma pełne prawo do zastosowania zasady wzajemności. Uznajemy, że w tym stanie rzeczy należy odebrać przywileje mniejszości niemieckiej w Polsce, które nie znajdują ekwiwalentu wśród uprawnień mniejszości polskiej w Niemczech. Apelujemy do Pana o przygotowanie projektów rozwiązań legislacyjnych idących w tym kierunku. Mamy nadzieję, iż polski rząd bez zbędnej zwłoki przedstawi Sejmowi projekty nowelizacji odpowiednich ustaw, w szczególności ordynacji wyborczej oraz ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, które będą stanowczą odpowiedzią na nieprzychylne Warszawie kroki Berlina" - napisało w liście do premiera, przekazanym w sobotę mediom, kierownictwo PP.
Prezesem i założycielem Powiernictwa Polskiego jest senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Oprócz niej pod listem do premiera podpisało się dwóch wiceprezesów stowarzyszenia: Tomasz Fabiszewski i Marcin Horała.
Autorzy listu podkreślili, że z nadzieją przyjęli inicjatywę organizacji polonijnych w Niemczech, które w swoim liście w sierpniu tego roku do kanclerz Angeli Merkel wystąpiły o przyznanie niemieckiej Polonii statusu mniejszości narodowej.
"Sytuacja, w której Polacy od pokoleń mieszkający w Niemczech nie są traktowani jako pełnoprawna mniejszość narodowa, stanowi bezpośrednią kontynuację sytuacji powstałej w wyniku dekretu nazistowskich Niemiec z 1940 roku. Uważamy, iż oczywistym absurdem jest, by w 70 lat od wybuchu II wojny światowej tak ważny obszar stosunków polsko-niemieckich był regulowany w duchu dokumentu, pod którym widnieje podpis niemieckiego zbrodniarza - marszałka Hermanna Goeringa" - uważa kierownictwo PP.
Zdaniem władz Powiernictwa, sprawa ta została zaniedbana w trakcie negocjacji nad traktatem dobrosąsiedzkim z 1991 roku, w wyniku czego członkowie mniejszości polskiej w Niemczech zostali określeni jako "obywatele niemieccy polskiego pochodzenia".
"Tym samym traktat międzynarodowy, na którym widnieją podpisy przedstawicieli władz Rzeczpospolitej Polskiej, usankcjonował niesprawiedliwy status mniejszości polskiej w Niemczech. Uważamy, iż najwyższy czas, aby zmienić ten stan rzeczy (...) Mniejszość polska w Niemczech nie tylko nie cieszy się przywilejami analogicznymi do mniejszości niemieckiej w Polsce, ale w ogóle nie jest uznawana za pełnoprawną mniejszość narodową. W tej sytuacji uważamy, iż należałoby rozważyć renegocjację traktatu dobrosąsiedzkiego z Republiką Federalną Niemiec w aspekcie statusu mniejszości polskiej w Niemczech" - głosi list zarządu Powiernictwa Polskiego.
We wrześniu Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą jednogłośnie przyjęła projekt opinii dla premiera w sprawie uzyskania przez Polaków w Republice Federalnej Niemiec praw mniejszości narodowej. "Komisja z uznaniem odnotowała zgodne działanie organizacji polonijnych w Niemczech w sprawie uchylenia rozporządzenia z 1940 r., na podstawie którego zabroniono funkcjonowania organizacjom polskim na terenie ówczesnej Rzeszy oraz skonfiskowano ich majątek. Komisja w pełni aprobuje tę inicjatywę i zwraca się do rządu o jej wsparcie" - napisano w projekcie opinii.
Szacuje się, że ok. 2 mln obywateli Niemiec ma polskie korzenie. Polacy nie stanowią jednak mniejszości narodowej w rozumieniu prawa niemieckiego. Status taki w Niemczech mają jedynie Serbołużyczanie w Saksonii i Brandenburgii oraz Duńczycy i Fryzowie w Szlezwiku-Holsztynie.
Powiernictwo Polskie zarejestrowano w styczniu 2005 r. w Gdyni. Organizacja za główne cele stawia sobie pomoc prawną dla polskich obywateli, którzy chcą domagać się odszkodowań za szkody wyrządzone przez Trzecią Rzeszę oraz edukację historyczną społeczeństwa.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.