Prace Synodu Biskupów dla Afryki przekształcą tamtejszy Kościół od wewnątrz – uważają dwaj jego polscy uczestnicy: abp Henryk Hoser i bp Jan Ozga.
Pojednanie dotyczy zarówno rodzin, społeczeństwa, podzielonych chrześcijan jak i ludzi wyznających różne religie. Na ile na tych płaszczyznach można dostrzec szanse leczenia ran spowodowanych przez konflikty i podziały?
HH: Pojednanie rozpoczyna się w sercu każdego człowieka jako pojednanie z samym sobą, gdyż ludzkie serce też może być rozdarte i skonfliktowane. Dlatego Synod zwracał wielką uwagę na całą dynamikę pojednania i przebaczenia, którą odnajdujemy również w sakramencie pojednania. Sakramentalny wymiar pojednania jest prapoczątkiem procesu, który ma prowadzić do pojednania w rodzinie i w społeczeństwie. Tylko człowiek, w którym mieszka pokój, może promieniować pokojem. Tylko człowiek, który jest przejęty koniecznością sprawiedliwości, może tę sprawiedliwość szerzyć. Dlatego trzeba spojrzeć na Synod inaczej niż na wszelkie inne konferencje międzynarodowe, ponieważ jest to wydarzenie kościelne i zbawcze zarazem, a więc takie, w którym na życie ludzkie nakłada się Boża łaska. Dobre ustawienie perspektywy pojednania, sprawiedliwości i pokoju daje szansę na trwałe osiągnięcia. Bardzo trudno przewidywać, na ile to się uda, kiedy czy i w jakich okolicznościach, ale niewątpliwie jest to krok, który doprowadzi do większej jedności i uspokojenia tych wstrząsów i konfliktów, które są nieszczęściem Afryki, ale nie gaszą jej żywotności, jej przywiązania do życia i tęsknoty za życiem dostatnim i godnym.
JO: Chciałbym tu przypomnieć wypowiedź jednego z audytorów Synodu. Jako człowiek świecki zaznaczył, iż pojednanie, sprawiedliwość i pokój są przede wszystkim owocem łaski Bożej, o którą trzeba prosić. Zwrócił przy tym uwagę na potrzebę modlitwy i pokuty. Jego zdaniem procesy są tak trudne, że tylko Pan Bóg swoją łaską może pomóc człowiekowi, by otworzył swe serce na bliźniego.
Czy w tych rejonach Afryki, które jeszcze do niedawna były areną konfliktów, np. w Rwandzie, można już mówić o owocach pojednania? Czy w auli synodalnej zabrzmiały jakieś głosy bardziej optymistyczne, o tym, że Kościół buduje mosty pojednania, pozwala ludziom wyzwolić się z zadawnionych antagonizmów?
HH: Gdziekolwiek jest Kościół, tam trwa proces pojednania i głoszenia Ewangelii przebaczenia. Nie można jednak zapominać, że tam, gdzie dochodziło do bratobójczych konfliktów, mamy też do czynienia ze społeczeństwem ogromnie poranionym. Są to doznania świeże i dominują w ludzkiej pamięci. Biorąc pod uwagę, że proces ich gojenia jest długi, trzeba też dostrzec, że pojednanie nie jest łatwe i wymaga czasu. Ważne, by zmierzać w dobrym kierunku. To właśnie Kościół ukazuje drogę i cel, a to już jest bardzo ważne.
JO: Byłem zbudowany świadectwem siostry zakonnej, która mówiła o dramacie swojej rodziny, wymordowanej podczas wojny domowej. Ostatnio na procesie spotkała zabójcę swych rodziców. Wyznała, że gdy mu przebaczyła, sama wyzwoliła się z nienawiści, pragnienia zemsty, które nosiła w swoim sercu. Również ów zbrodniarz wzruszył się, doznawszy przebaczenia. Oczywiście zgadzam się, iż proces pojednania jest długi i żmudny, ale raz rozpoczęty i kontynuowany z pewnością przyniesie wiele owoców.
W jaki sposób Kościół dba o zachowanie tożsamości afrykańskiej w obliczu zagrożeń zewnętrznych?
HH: Widzę dwojaki negatywny wpływ czynników zewnętrznych na życie ludzi w Afryce. Jeden leży na płaszczyźnie ekonomicznej i polega na rabunkowej eksploatacji dóbr afrykańskich przez anonimowe w istocie firmy czy koncerny międzynarodowe. Zubażając te kraje i pozbawiając je sprawiedliwej zapłaty za sprowadzane surowce, sprawiają one, że poziom życia w Afryce jest ciągle bardzo niski, niekiedy wręcz dramatycznie. Ponadto polityka taka prowadzi nieraz do konfliktów zbrojnych, powodujących przemieszczanie się ogromnych mas migrantów wewnętrznych na Czarnym Lądzie. Mieszkają oni w obozach, niekiedy koczują w miejscach przypadkowych, gdzie dopadają ich wszelkie możliwe nieszczęścia.
Drugi rodzaj czynników to te, które wpływają na kulturę, świadomość, życie duchowe i tu mam na myśli kulturę postmodernizmu, relatywizmu moralnego, niosącą właściwie elementy neopogaństwa, które jest pogaństwem ateistycznym. To jest jeszcze większe niebezpieczeństwo dla ludzi, właściwie bezbronnych. Dla nich szansą jest, jak mówiliśmy na Synodzie, dostrzeżenie wszelkich dobrych cech w kulturach miejscowych, ale też konieczność oczyszczenia tych kultur i wierzeń z tego, co jest niezgodne z Prawem Bożym, Objawieniem i Ewangelią. Tym ludziom trzeba zaproponować takie warunki życia wewnętrznego i dóbr duchowych, by zapewnić im poczucie godności, sprawiedliwości i właściwej misji do spełnienia we współczesnym świecie.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.