Prace Synodu Biskupów dla Afryki przekształcą tamtejszy Kościół od wewnątrz – uważają dwaj jego polscy uczestnicy: abp Henryk Hoser i bp Jan Ozga.
Biskup warszawsko-praski, który w latach 2005-08 był sekretarzem pomocniczym Kongregacji Ewangelizacji Narodów, znalazł się na Synodzie z nominacji Benedykta XVI, zaś biskupa diecezji Doumé-Abong’ Mbang jako swego przedstawiciela wybrał episkopat Kamerunu.
Czym to drugie zgromadzenie specjalne różni się od pierwszego sprzed 15 laty?
Abp H. Hoser (HH): Atmosfera jest pewnie podobna, dużo spontaniczności i szczerego przedstawienia wszystkich problemów. Różnice natomiast biorą się z odległości czasowej. Obecny Synod jest próbą podsumowania doświadczeń kontynentu afrykańskiego w perspektywie jego ewangelizacji.
Bp J. Ozga (JO): Nie byłem na tamtym synodzie, ale – jak słyszę – obecność przedstawicieli episkopatów Australii, Stanów Zjednoczonych, Europy czy Azji sprawia, że jest to wydarzenie ważne dla Kościoła powszechnego. Problemy Afryki ukazywane są w kontekście innych kontynentów. Specyfika tego zgromadzenia polega też na tym, że o ile pierwszy był nazywany Synodem nadziei i zmartwychwstania, to obecny nazwałbym Synodem Zesłania Ducha Świętego i posłania. Bardzo mocno zabrzmiało i zapadło mi w serce dynamiczne wezwanie: „Idźcie, ale idźcie w stronę pojednania, sprawiedliwości i pokoju”. Idźcie za przykładem Jana Pawła II, św. Jana Marii Vianneya, a także księdza Jerzego Popiełuszki. Właśnie w 25. rocznicę jego męczeńskiej śmierci obejrzeliśmy film, który został bardzo dobrze przyjęty. Takie świadectwa pobudzają nas do działania na rzecz pojednania, sprawiedliwości i pokoju.
Synod przebiegał pod hasłem „Kościół w Afryce w służbie pojednania, sprawiedliwości i pokoju”. Na ile realne są nadzieje, że jego obrady przyczynią się rzeczywiście do osiągnięcia tych celów na Czarnym Lądzie?
HH: Wydaje mi się, że jest to tajemnica dynamiki Słowa Bożego, stwarzającego i przetwarzającego. Kościół często nie ma bezpośredniego wpływu na zaistniałe sytuacje, na cały zespół warunków, które określają życie krajów afrykańskich, poszczególnych rodzin i osób. Ale przez wcielenie w społeczeństwo, przez to, że staje się solą ziemi i światłem świata, Kościół może od wewnątrz je przemieniać, przekształcać społeczeństwa a zarazem przywracać równowagę dobra, nadziei, miejsca człowieka i jego godności w dzisiejszym świecie.
JO: Już sam fakt, że mówi się o tych problemach, jest bardzo ważnym pierwszym etapem. Drugi etap ma charakter duszpasterski – na poziomie diecezji, parafii czy poszczególnych wspólnot. W tej rzeczywistości Afryki poranionej, np. w Sudanie, Rwandzie czy Demokratycznej Republice Konga jest to bardzo ważne, gdyż ci ludzie żyją obok siebie. Wezwanie do przebaczenia, właściwa praca duszpasterska oddziałuje na życie codzienne ludności; trudniejszy jest natomiast wpływ Kościoła na wielkie sprawy tego świata. Niemniej sam fakt poruszania na Synodzie wielu złożonych problemów i wypracowywania wytycznych duszpasterskich stwarza szanse na pojednanie, sprawiedliwość i pokój. Oczywiście, przede wszystkim chodzi o pojednanie w nurcie tajemnicy Bożej, gdyż jest to kwestia niewymierna. Mimo wszystko jest to temat niezwykle ważny dla Kościoła afrykańskiego.
Jedną z bolączek Czarnego Lądu są epidemie AIDS czy malarii, a także migracje i uchodźcy z regionów konfliktów. Na ile sprawy te znajdywały odzwierciedlenie w wypowiedziach ojców synodalnych?
HH: Również na poprzednim Synodzie poruszano te zagadnienia, gdyż determinują one życie bardzo wielu osób i odsyłają nas do wołania: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie”. Plagi te występują łącznie, są często powiązane przyczynowo. Konflikt wojenny powoduje niemożność zasiania, zebrania plonów i w konsekwencji głód, który z kolei prowadzi do osłabienia człowieka i do chorób, uruchamiając cały kompleks ludzkich nieszczęść. Natomiast epidemia AIDS jest wyrazem dezintegracji społeczeństwa afrykańskiego. Jest to biologiczny wyznacznik tej sytuacji, gdy dochodzi do zerwania więzów między ludźmi, gdy stają się one przypadkowe i coraz mniej odpowiedzialne. Jest to więc problem nie tylko biologiczny, ale też egzystencjalny. Należy go rozwiązywać z poszanowaniem ludzkiej godności i przywracając ludziom poczucie odpowiedzialności, stabilizacji i wierności w ich życiu.
JO: Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na problem migracji młodzieży i „drenażu mózgów”, czyli emigracji inteligencji afrykańskiej. U podstaw tego zjawiska tkwią niskie płace i brak perspektyw na przyszłość. Beznadzieja popycha młodych do ucieczki, czasami nielegalnego przekraczania granic Europy. Wielu z nich traci przy tym życie. W tym kontekście pojawia się sprawa traktowania migrantów, którym, nawet jeśli przybyli wbrew obowiązującym regulacjom prawnym, należy się szacunek dla ich ludzkiej godności. Afryka woła o solidarność. Problemy wojny, pojednania, sprawiedliwości i migracji muszą być rozwiązywane na płaszczyźnie globalnej. Wymagają większej solidarności międzykontynentalnej, zarówno na płaszczyźnie kościelnej jak i w innych dziedzinach. Trzeba dodać, że istnieją problemy migracji wewnętrznej, kiedy z jednego państwa afrykańskiego do drugiego przemieszczają się duże grupy ludności. Doświadczaliśmy tego w Kamerunie, gdy jednego dnia 10 tys. osób przybyło z Czadu i trzeba było dla nich natychmiast zorganizować pomoc.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.