Kanclerz Angela Merkel w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Stampa" nie zgodziła się z opinią, że obchody 20. rocznicy upadku muru berlińskiego mogą wywołać irytację innych krajów byłego bloku wschodniego z powodu położenia nacisku na to właśnie wydarzenie jako najważniejsze w roku 1989.
Podkreśliła, że uroczystości te nie są tylko "niemieckie".
W opublikowanym w piątek wywiadzie zapytana o to, czy nie obawia się "frustracji" w Polsce i Czechach w reakcji na te uroczystości, szefowa niemieckiego rządu odparła: "Nie należy zapominać o tym, co stało się w Polsce, gdzie Solidarność była siłą wiodącą, na Węgrzech, w Pradze czy w Rumunii. Ale uważam, że, zwłaszcza za granicą, przywiązuje się szczególne znaczenie do Berlina, a przede wszystkim do Bramy Brandenburskiej, symbolu zimnej wojny i podziału Europy".
"To nie są tylko niemieckie obchody, lecz są dedykowane wszystkim tym, którzy przyczynili się do pokonania komunistycznych reżimów w Europie" - dodała Merkel.
Na pytanie, czy nie jest jej przykro, że na obchodach 9 listopada nie będzie prezydenta USA Baracka Obamy, kanclerz odpowiedziała: "Szkoda, ale ja go rozumiem".
"Jego obecność sprawiłaby nam przyjemność, a on powiedział mi, że chętnie by przyjechał, ale we wtorek musi być w Azji. W Europie był już często, nie możemy narzekać" - podkreśliła kanclerz Niemiec.
Sylwia Wysocka
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.