Oddział specjalny niemieckiej policji SEK wtargnął w środę wieczorem do 2 mieszkań w Berlinie, ale nie zastał tam podejrzanego o atak na jarmark bożonarodzeniowy - Tunezyjczyka Anisa Amri. O akcji policji poinformował w swym wydaniu internetowym "Die Welt".
W jednym z mieszkań antyterroryści obezwładnili innego mężczyznę - piszą dziennikarze "Die Welt".
Berlińska policja nie podała szczegółów akcji, odsyłając dziennikarzy do prokuratury generalnej. Uzyskanie potwierdzenia w Karlsruhe okazało się późnym wieczorem niemożliwe.
Agencja dpa poinformowała tymczasem, powołując się na media włoskie, że Amri przyjechał w 2011 roku do Włoch. W ośrodku dla nieletnich na Sycylii, gdzie został zakwaterowany, dopuścił się on uszkodzenia mienia i innych czynów karalnych. Według dpa imigrant podłożył ogień w ośrodku. Po uzyskaniu pełnoletności został skazany na cztery lata więzienia. Wiosną 2015 roku został zwolniony z więzienia i wydalony z kraju.
Według władz niemieckich Amri znalazł się w lipcu 2015 roku w Niemczech. Niemiecka prokuratura generalna podejrzewa Tunezyjczyka, że kierując 40-tonową ciężarówką skierował ją celowo w tłum na jarmarku w centrum Berlina, zabijając 12 osób i raniąc blisko 50.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.
W stolicy władze miasta nie wystawią przeznaczonych do zbierania tekstyliów kontenerów.