Pierwszego dnia przejechaliśmy 58.42 km co zważywszy na godzinę wyjazdu, (15:23) było i tak sukcesem. Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach.
„Pustynia z Was wyciągnie” – powiedziała pracownica Geofizyki Kraków na odchodnym , gdy opuszczaliśmy biuro goszczących nas pracowników tej firmy. „Jedliście już obiad?” – zaraz potem zapytała z troską jak prawdziwa polska mama. Nie jedliśmy oczywiście, bo czasu nie było. Była natomiast 14.00 lokalnego czasu (godzina później niż w kraju, ale tylko w polskim czasie zimowym) i w żaden sposób nie mogliśmy już od prawie czterech dni wyjechać z Trypolisu. Utkwiliśmy tu załatwiając miliardy spraw: tabliczka pamiątkowa Nowaka, lokalny telefon komórkowy, spotkania towarzyskie i poświęcone popularyzacji naszego guru z radcą ambasady rodakami, wypłacanie pieniędzy z lokalnych bankomatów dla krwiożerczej agencji turystycznej, zdjęcia, filmy, wywiady, relacje radiowe, uzupełnianie ekwipunku – jednym słowem: obłęd.
„Pustynia z Was wyciągnie” – powiedziała pracownica Geofizyki Kraków na odchodnym , gdy opuszczaliśmy biuro goszczących nas pracowników tej firmy W końcu wyjechaliśmy. Zbyszek od razu zauważył, że podniósł mu się poziom endorfin. Wyglądamy zabójczo i tak też się czujemy. Miałem takie wrażenie, głównie ze względu na ciężar roweru wraz z objuczonymi bagażem czterema sakwami, że jesteśmy samodzielnym rozpoznawczym pułkiem Pustynnej Dywizji Pancernej feldmarszałka Rommla.
Pierwszego dnia przejechaliśmy 58.42 km co zważywszy na godzinę wyjazdu, (15:23) było i tak sukcesem. Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach. Z ciekawszych liczb pierwszego dnia. Prędkość podróżna oscylowała w zakresie 21 – 23 km/h. Prędkość średnia całego odcinka to 19.5 km/h. Prędkość maksymalna 37 km/h. Czas jazdy 2:59 h. Start na 36 m n.p.m. Meta na 126 m n.p.m. Całkowity wznios to 340 m n.p.m. Elfadel zatrzymywał się 5 razy i 4 razy podejmował dramatyczną decyzję o kontynuowaniu jazdy. 4 razy też wymiotował. Na ostatnim stopie na 20 km przed metą wymusiliśmy na nim przesiadkę do samochodu wraz z rowerem. Co ciekawe nie zbladł, ale wyglądał na skatowanego. Zastanawiamy się jak mu pójdą odcinki z dystansem do przejechania ponad 100 kilometrów.
Do końca wyprawy zostało jeszcze bagatela 39 940 kilometrów!
Koordynaty, współrzędne geograficzne biwaku na mięciutkiej trawce przed bramą wjazdową do fabryki cegieł – N 32° 28’167 E 13°01’964
Sprzęt działał bez zarzutu, przełożenia cichutko cykały, oponki milutko mruczały, chwyty pewnie podpierały, geometria bez zarzutu, nośność ramy i bagażnika „konkret”. „Casimiro Bike” by Brennabor wymiata. Postawiliśmy namioty Tatonki – odpaliliśmy kuchenkę – warunki jak w Hiltonie. Czasza namiotu Mountain Dome Light stoi wysoko, część sypialniana bardzo wygodna, dwa wejścia, dużo przestrzeni na bagaż, łatwy i szybki montaż. Wieczorem zrobiło się nieco zimno, ale polarki Bergsona grzeją słusznie.
Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach Martwi nas trochę Fadel, który jakby nie może się zaaklimatyzować. To ciekawa paralela, zwłaszcza, że to przecież on jest tu u siebie. Jednak, gdy spojrzeć na to od jego strony, to nasza eskapada może wyglądać tak: 3 uzbrojonych po zęby Europejczyków, na 3 kołowych rowerach podąża śladami gościa, którego nie widzieli na oczy, przybija jakieś tabliczki jego pamięci w antykwariatach, wiezie ze sobą 75 słodkich batonów, a mówi, że nie wolno mu zabrać więcej niż 2 pary skarpetek i majtek, bo to tworzy zbędny bagaż, na dodatek wręcza mu gacie z pieluchą, które ma używać i tłumaczy, że nic nie może wkładać do samochodu, nawet wody, do samochodu, który jedzie 10 metrów za rowerami. Dziś wieczorem będziemy pracować nad motywowaniem i oswajaniem Fadela. Musimy go zbudować na nowo po tej dekonstrukcji, którą mu przeprowadziliśmy przez ostatnie 4 dni. Potrzebujemy pewnego siebie, skoncentrowanego na misji uczestnika naszej wyprawy.
Dzisiaj przejechaliśmy pierwsze 60 kilometrów. Jeszcze tylko jakiś tysiąc razy ten sam dystans i jesteśmy na miejscu. Kazik – jak Ty to zrobiłeś? Kto lub co dało Ci siłę i motywację na tak gigantyczną trasę. Przez kolejne 725 dni, nieprzerwanie, uczestnicy afrykinowaka.pl będą starali się to zrozumieć. Do końca wyprawy zostało jeszcze bagatela 39 940 kilometrów!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.