Parlament Mołdawii już po raz trzeci w tym roku nie zdołał wybrać we wtorek prezydenta republiki. Przedstawiciele opozycyjnej partii komunistycznej odmówili udziału w głosowaniu i opuścili salę.
Pod koniec września proeuropejska większość w mołdawskim parlamencie zatwierdziła nowy prozachodni rząd z premierem Vladem Filatem na czele. Nie zakończyło to jednak impasu politycznego w kraju.
Do wyboru prezydenta potrzeba 61 głosów 101-osobowym parlamencie. Prozachodnie partie dysponują jedynie 53 mandatami.
Komuniści tłumaczyli, że ich bojkot to znak protestu przeciwko "antynarodowej polityce" nowej władzy - sojuszu "O integrację europejską" i sprzeciwu wobec każdego kandydata na prezydenta wysuniętego przez rządzącą koalicję.
Jeśli deputowani nie zdołają wyłonić prezydenta w ciągu najbliższych 30 dni, przewodniczący parlamentu Mihai Ghimpu, który obecnie pełni obowiązki głowy państwa, rozwiąże parlament i ustali datę nowych przedterminowych wyborów, które mogą odbyć się nie wcześniej niż na jesieni przyszłego roku.
Bezpośrednią przyczyną przedterminowych wyborów parlamentarnych przeprowadzonych w lipcu, był impas w kwestii wyboru nowego szefa państwa. W kwietniu parlament usiłował dwukrotnie wyłonić następcę Vladimira Voronina, który nie mógł się ubiegać o trzecią kadencję.
W stolicy władze miasta nie wystawią przeznaczonych do zbierania tekstyliów kontenerów.