Termin "polskie obozy koncentracyjne" stworzyli funkcjonariusze wywiadu RFN, którzy wcześniej pracowali dla III Rzeszy - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce prof. Grzegorz Kucharczyk. Dodaje, że bardzo potrzebne są ustawy wprowadzające kary za używanie tego typu określeń.
"Kłamliwy termin 'polskie obozy koncentracyjne' stworzyli pod koniec lat pięćdziesiątych funkcjonariusze wywiadu Republiki Federalnej Niemiec, którzy w czasie wojny pracowali dla III Rzeszy. To byli ludzie, którzy po kapitulacji Niemiec znaleźli się w strefach okupowanych przez aliantów zachodnich, częściowo zostali przejęci przez Amerykanów, a potem zaczęli robić swoje na polu tak pojętej polityki historycznej. Był to wynik nierozliczenia się państwa niemieckiego ze zbrodniami popełnionymi przez Niemców w czasach II wojny światowej" - powiedział w wywiadzie dla wPolityce badacz historii Niemiec prof. Grzegorz Kucharczyk.
Zaznaczył, że praktycznie żadnego zbrodniarza, który przebywał na terenie RFN, nie spotkała zasłużona kara, zwłaszcza za to, co zrobił na terenach wschodniej Europy. "Pojawił się wtedy w Niemczech również wysiłek natury semantycznej, który wydawał się być z góry skazany na porażkę, w myśl zasady opracowanej przez ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa, że kłamstwa ciągle powtarzane stają się prawdą" - mówił.
Na uwagę dziennikarza, że "w te działania byli zaangażowani m.in. eksnaziści Reinhard Gehlen i Alfred Benzinger, po wojnie twórcy zachodnioniemieckiego wywiadu", odpowiedział: "Było w to zaangażowanych wiele osób. Inne agendy rządowe RFN nie reagowały na te oczywiste kłamstwa".
Pytany, kiedy pojęcie to upubliczniono, wyjaśniał, że "kariera tego kłamstwa przyspieszyła po 1989 r.". "Mamy do czynienia z zsynchronizowanym wysiłkiem, z jednej strony okazuje się, że symbolem dążeń wolnościowych Europejczyków był upadek muru berlińskiego, a z drugiej strony, że symbolem zła w XX wieku miały być »polskie obozy śmierci«" - powiedział.
Jako "dobry krok" ocenił internetową akcję #GermanDeathCamps prowadzoną przeciw niemieckiej stacji ZDF, która użyła określenia "polskie obozy zagłady" i przegrała w tej sprawie proces sądowy z Polakiem, więźniem niemieckiego obozu Auschwitz Karolem Tenderą. "Wejście w świat mediów społecznościowych jest świetnym pomysłem. Ale to nie zwalnia instytucji państwa polskiego z działań dyplomatycznych. Nasze placówki dyplomatyczne na całym świecie powinny śledzić i reagować na kłamstwa. Bardzo potrzebne są ustawy, które wprowadzają karanie za używanie kłamliwych określeń o rzekomych 'polskich obozach koncentracyjnych'" - uważa.
Profesor ma też nadzieję, że reforma edukacji zwiększy liczbę godzin historii w szkole. "Liczę, że zmieni program nauki historii, aby uczniowie nie musieli szczegółowo poznawać dziejów monarchii babilońskiej z czasów króla Hammurabiego czy dynastii Ramzesów w starym państwie egipskim, ale by poznawali dzieje Polski i Europy po 1 września 1939 r. Ta wiedza pomoże im dowiedzieć się, że państwo niemieckie nie przestało istnieć po 1 września 1939 r. i to jego agendy tworzyły i administrowały obozami śmierci w Bełżcu, Sobiborze, Treblince, Majdanku, Auschwitz i w wielu innych miejscach" - powiedział.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.