Gdy ONZ zawodzi, kraje są zmuszone do działania

Ambasador USA Nikki Haley ostrzegła w środę na zwołanym pilnie posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku, poświęconym wtorkowemu atakowi chemicznemu w syryjskiej prowincji Idlib, że kiedy ONZ zawodzi, "kraje są zmuszone do podjęcia własnych działań".

"Kiedy ONZ konsekwentnie nie wywiązuje się ze swojego obowiązku kolektywnego działania, przychodzi taki moment, że kraje są zmuszone do podjęcia własnych działań" - powiedziała Haley. Skrytykowała Rosję za to, że nie potrafi wpłynąć na swojego sojusznika, czyli reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. "Ile jeszcze dzieci musi umrzeć, zanim Rosja zacznie się martwić?" - pytała ambasador.

Przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa, zastępca ambasadora Władimir Safronkow odpowiedzialnością za atak obarczył politykę USA jeszcze z czasów administracji Baracka Obamy. Przypomniał, że Obama zagroził swego czasu interwencją militarną, jeśli przekroczona zostanie "czerwona linia" w postaci użycia broni chemicznej. Tej groźby Obama jednak nie zrealizował, mimo że udowodnione przypadki użycia gazów bojowych w Syrii były już w przeszłości. "Ta decyzja posłużyła jako punkt startu przyszłych prowokacji ze strony terrorystów i struktur ekstremistycznych z użyciem broni chemicznej" - powiedział dyplomata. Jego zdaniem, w ten sposób "terroryści i struktury ekstremistyczne usiłują zdyskredytować oficjalny reżim w Damaszku i stworzyć pretekst do użycia siły militarnej przeciwko suwerennemu państwu".

Z kolei ambasador Wielkiej Brytanii Matthew Rycroft powiedział, że atak w prowincji Idlib nosi wszelkie cechy działania podjętego przez reżim Asada. Zwrócił uwagę, że nic nie wskazuje, by ugrupowania opozycyjne w Syrii dysponowały bronią chemiczną, jaka została użyta w ataku. "Wszystko wskazuje na to, że był to nieprzerwany atak z użyciem lotnictwa trwający przez parę godzin" - powiedział Rycroft. W wystąpieniu mówił o gazie działającym na układ nerwowy, który mógł zabić ponad sto osób i doprowadzić do obrażeń u setek kolejnych ofiar. Podkreślił, że tylko syryjskie lotnictwo mogło przeprowadzić taki atak.

Wielka Brytania, Francja i USA zgłosiły wspólnie projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej ataki chemiczne w Syrii i wzywającej syryjski rząd do współpracy w dochodzeniu w sprawie użycia gazu bojowego w prowincji Idlib. W szczególności w projekcie jest apel do władz w Damaszku o udostępnienie informacji o operacjach syryjskich sił powietrznych we wtorek.

Z najnowszego bilansu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka wynika, że we wtorkowym ataku chemicznym na Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci i 20 kobiet. We wcześniejszych doniesieniach mówiono o 72 ofiarach śmiertelnych i 160 rannych.

Syryjskie Obserwatorium informowało we wtorek, że ataku najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty. Według amerykańskich źródeł rządowych w ataku tym użyto sarinu i "niemal na pewno" było to dzieło sił lojalnych wobec Asada. Według Lekarzy bez Granic zaobserwowane objawy wskazują, że poszkodowani cywile zostali narażeni na działanie co najmniej dwóch różnych środków paraliżujących układ nerwowy.

Reżim Asada zaprzecza, jakoby użył "substancji chemicznej lub toksycznej" w Chan Szajchun. Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło w środę, że w Chan Szajchun syryjskie lotnictwo zbombardowało we wtorek arsenał bojowników, w którym wytwarzano amunicję napełnioną trującymi substancjami chemicznymi.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »