Szef powołanej przez prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja ekipy dochodzeniowej oświadczył w środę, że potwierdziła ona, iż w wyniku ataku sił międzynarodowych przeprowadzonego w ubiegły weekend w wiosce na wschodzie kraju zginęło 10 cywilów, w tym uczniowie szkoły, a nie jak twierdzi NATO - rebelianci.
Doradca Karzaja, Asadullah Wafa, poinformował, że wśród ofiar we wsi w prowincji Kunar było ośmioro dzieci w wieku od 12 do 14 lat. Przedstawiciele NATO twierdzą z kolei, że ze wstępnego raportu przedstawionego przez żołnierzy uczestniczących w prowadzonych tam w niedzielę walkach wynika, iż zginęli rebelianci - sami młodzi mężczyźni.
Straty cywilne są jedną z najbardziej drażliwych kwestii związanych z obecnością w Afganistanie żołnierzy z obcych państw. W środę w sąsiadującej z Kunar prowincji Nangarhar w związku ze śmiercią cywilów protestowało kilkuset Afgańczyków.
"Rozmawiałem z dyrektorem szkoły w tej wsi i podał on nam szczegółowe informacje dotyczące zabitych dzieci - powiedział Wafa. - Uczniowie na pewno nie byli członkami Al-Kaidy. Potwierdzam, że byli to niewinni ludzie zabici przez przypadek".
Dodał, że mieszkańcy zaatakowanej wioski domagają się, aby informatorzy, którzy "podali Amerykanom niewłaściwe namiary na cel, zostali ukarani".
Rzecznik sił międzynarodowych ISAF oświadczył w środę podczas konferencji prasowej, że w sprawie tej prowadzone jest wspólne śledztwo z władzami afgańskimi. Podkreślił, że wszystkie tego typu oskarżenia są traktowane poważnie, a siły międzynarodowe za wszelką cenę starają się unikać ofiar cywilnych.
Z danych opublikowanych przez ONZ wynika, że w ciągu pierwszych 10 miesięcy 2009 roku w Afganistanie zginęło 2021 cywilów. Dla porównania - w tym samym okresie roku poprzedniego zginęło ich 1838. Za 68 proc. zgonów odpowiedzialni są talibowie.
Sytuacja bezpieczeństwa na Haiti systematycznie pogarsza się od kilku lat.
W tym roku przypada 1700. rocznica pierwszego soboru ekumenicznego w Nicei.
Scholz skrytykował propozycję zwiększenia wydatków na obronność do 3,5 proc. PKB.