Trzeba katechizować dorosłych!

 

Zastanawialiśmy się nad tym z proboszczem siedząc po Mszy w parafialnej kawiarence. Katecheza dorosłych. To problem od dłuższego czasu powracający w naszych rozmowach. Katolicy średnio znają prawdy wiary. Gubią się w problemach moralnych. Mają trudności z modlitwą. Jest religijna prasa. Są strony internetowe. Ale to nie to samo, co żywe słowo. A nie ma się co łudzić: zapracowani, zajęci wychowaniem dzieci parafianie, rzadko znajdują czas i ochotę, by przyjść do Kościoła częściej niż raz na tydzień. Jedyną szansą wydaje się wykorzystanie tego, co jest: niedzielnej Eucharystii. Zamieniać homilie na tematyczne katechezy? Pomysł nie najlepszy, bo trudno Boże Słowo zostawić zupełnie bez komentarza. A może by tak piętnaście minut przed jedną czy drugą Mszą? A może po? Kto nie chce i tak nie przyjdzie. Ale wyjść z domu 15 minut wcześniej albo wrócić później znacznie łatwiej, niż wybrać się po raz drugi. A może z biegiem czasu okaże się, że trzeba będzie tę katechezę, z racji ilości chętnych i wielości tematów, przenieść do salek?

 

Jedno jest pewne: potrzebne są możliwe do zrealizowania pomysły. Inaczej coraz bardziej aktualne stanie się narzekanie proroka:  Naród mój ginie z powodu braku nauki.