Nie lubię, gdy ktoś uważa że nie mam racji zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
To miała być praca domowa na temat tolerancji. Wziąłem do ręki to co „napisał” jeden z uczniów. Na pierwszy rzut oka widać było, że praca powstała metodą „kopiuj – wklej” z jakieś internetowego opracowania. Żeby się w tym upewnić czytałem jednak dalej. Natrafiłem w końcu na fragment, w którym „ z oczywistych powodów” wykluczono z tolerowania poglądy rasistowskie, faszystowskie i parę innych.
– Kto twoim zdaniem powinien orzekać, czy jakieś poglądy są rasistowskie czy faszystowskie i jako takie nie muszą być tolerowane? – zagadnąłem „autora” tekstu.
Nie umiał oczywiście na to pytanie odpowiedzieć, bo chyba nie bardzo wiedział, co (niby) sam napisał. Nie dało się więc z nim na ten temat podyskutować. Faktem pozostaje, że ta „rewolucyjna” zasada z czasem stała się w naszym społeczeństwie normą. Wystarczy przykleić łatkę „rasista” komuś, kto nie zgadza się na zrównanie związków homoseksualnych z małżeństwami i już nie trzeba dyskutować. Wszelkie potwarze i obelżywe określenia są wtedy jak najbardziej na miejscu i nikt nie zastanawia się co ma homoseksualizm do ras. Wystarczy przykleić łatkę „faszysta” i już zwolnić się z dyskusji z tym, kto więzi narodowe przedkłada nad bezkształtny kosmopolityzm. A tych różnych łatek, przyklejanych z różnych okazji może być wiele.
Historia ta przypomniała mi się, gdy czytałem co powiedział w wywiadzie dla jednego z czeskich pism kardynał Dominik Duka. „To ciekawe, że zwolennicy postmodernizmu z jednej strony twierdzą, iż prawda nie istnieje, ale kiedy sami głoszą, że rodzina ma taką samą wartość jak związek dwóch kobiet czy dwóch mężczyzn, to nagle domagają się, by inni uznali to za prawdę”. Sprzeczność, prawda? Ale w niczym to stosującym tę argumentacje nie przeszkadza. Ten model dyskusji z inaczej myślącymi już dawno zdominował dyskurs samozwańczych elit z ciemnym ludem.
No tak. „Nie można rzeczy wielu, kiedy celem jest brak celu” – śpiewał w piosence „Postmodernizm” Jacek Kaczmarski. Gdy odrzuca się zasady chrześcijańskie czy konserwatywne automatycznie przyjmuje się inne. Choćby teoretycznie się ich istnienie odrzucało. A widać to właśnie w tym pełnym oburzeniu dyskursie luminarzy „nowego świata” z inaczej myślącymi. Ma rację kardynał Duka, że choć nie działa dziś żadna inkwizycja, to środowiska lewackie (choć niekoniecznie lewicowe) stosują od lat metodę medialnego linczu. Wyolbrzymić, oburzyć się, skazać na niebyt.
Od dwóch lat w Polsce to zjawisko zostało wyraźnie zepchnięte do defensywy. Ale przez kilka wcześniejszych rozwijało się z wielkim powodzeniem. I pewnie fakt, że już nie można przykleić łatki, a trzeba dyskutować tak wkurza niegdysiejsze „elity”. Zwłaszcza kiedy widzą, jak metoda ta ułatwia życie „elitom” zachodniej Europy.
Dzięki za to przypomnienie, Księże Kardynale. Kiedy zżymam się na dzisiejsze porządki warto bym pamiętał, co jest dla nich alternatywą. I co w wyborach dwa lata temu odrzucił, a w sondażach do dziś dnia odrzuca „ciemny lud”. No, chyba że znajdzie się „trzecia droga”. Szczerze? Nie mam nic przeciwko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.