- Decyzja premiera Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich zasługuje na uznanie; to co zrobił premier jest czymś rzadkim na gruncie polskiej polityki, gdzie zwykle ambicje personalne, dążenie do prestiżu biorą górę nad realizacją pewnej wizji, misji czy koncepcji - uważa prof. Andrzej Rychard z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
"Premier wybrał tę koncepcję i uzasadnił to wszystko racjonalnie. To jest dosyć rzadkie w polskiej polityce i - choć może być kosztowne w pewnej perspektywie - myślę, że za tę spójność działania i konsekwencję podporządkowania swoich decyzji pewnemu bardziej długofalowemu planowi politycznemu, można będzie dostać pozytywne punkty" - powiedział socjolog PAP. Profesor dodał, że jeśli w planie politycznym "chce się coś osiągnąć", to trzeba mieć realne instrumenty władzy. "One są bardziej przy rządzie niż przy prezydencie" - zauważył Rychard.
W opinii socjologa decyzja Donalda Tuska oznacza dla PO konieczność konsolidacji wokół planu politycznego, który premier będzie przedstawiał oraz konieczność znalezienia silnego kandydata na prezydenta. "Obydwie rzeczy są w moim przekonaniu wykonalne" - dodał. W ocenie profesora, PO nie straci w dłuższej perspektywie na decyzji premiera.
Według Rycharda PO nie musi szukać kandydata, który osiągałby tak duże sondażowe poparcie jak dotychczas premier, jeżeli kontrkandydatem w wyborach ma być Lech Kaczyński. "Wystarczy, że (kandydat PO) osiągnie poparcie wyższe od Lecha Kaczyńskiego, co jest możliwe" - ocenił profesor.
Jak podkreślił PO musi przede wszystkim pokazać, że nowy kandydat będzie "jednoznacznie jej kandydatem". "Platforma musi okres dyskusji i zastanawiania się nad tym kandydatem skrócić do niezbędnego minimum i być absolutnie jednolita oraz jednoznaczna w pełnym poparciu dla niego. Ten kandydat musi uzyskać bardzo silne polityczne wsparcie" - podkreślił Rychard.
"Tylko to pomoże mu się przebić z pozycji kandydata do tej pory nieistniejącego do pozycji kandydata mogącego konkurować ze swoimi kontrkandydatami, co do których tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy" - zauważył socjolog.
"Teraz powinniśmy czekać na to, co odpowie główny do niedawna kontrkandydat Donalda Tuska w wyborach prezydenckich - Lech Kaczyński, który formalnie jeszcze nigdy nie powiedział, że będzie kandydował" - mówił Rychard.
W opinii profesora, choć urzędujący prezydent wydaje się być kandydatem naturalnym z punktu widzenia swojego zaplecza politycznego, to trzeba poczekać na jego deklarację.
"Oczywiście nie twierdzę, że będziemy świadkami jakiejś niespodzianki, iż Lech Kaczyński powie, że też nie kandyduje. Prawdopodobieństwo tego moim zdaniem jest znikome" - powiedział Rychard. Według socjologa Lech Kaczyński powinien szybko ogłosić, że będzie kandydował, bo właśnie zaczyna się klarować scena polityczna przed wyborami prezydenckimi.
Zdaniem Rycharda decyzja premiera zwiększa szanse Lecha Kaczyńskiego w wyborach jedynie w niewielki sposób - nie w taki, aby mógł wygrać wybory - głównie ze względu na słabe wyniki prezydenta w sondażach. Profesor uważa też, że ewentualna porażka urzędującego prezydenta z kontrkandydatem innym niż Donald Tusk, będzie bardziej bolesna niż byłaby to przegrana z premierem.
"Choć innemu kontrkandydatowi czy to z PO czy z innej partii - ale przypuszczam, że raczej z PO - będzie nieco trudniej wygrać z Lechem Kaczyńskim, niż byłoby to Tuskowi, ale myślę, że tylko nieco" - powiedział Rychard. Według profesora racjonalnie uzasadniona decyzją premiera o niekandydowaniu może przynieść dodatkowe wsparcie dla Platformy oraz dla jej kandydata.
Zdaniem Rycharda premier, rezygnując z kandydowania, nie kierował się obawą przed przegraną. "Przeciwnicy polityczni oczywiście będą tego typu argument wyciągali, bo taka jest logika walki wyborczej. Nie jestem przekonany czy będą one trafiały do opinii publicznej" - ocenił profesor. W opinii socjologa taka dywagacja nad przyczynami decyzji premiera o rezygnacji ze startu byłaby bardziej prawdopodobna, gdyby siły Tuska i Kaczyńskiego - biorąc pod uwagę ostatnie sondaże - były bardziej wyrównane.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.