Wstrząsy sejsmiczne o magnitudzie 4,1 st. wystąpiły w czwartek w stanie Delaware, położonym na północnym wschodzie USA, rejonie w którym tego rodzaju zjawiska są rzadkością. Nie zanotowano ofiar ani strat materialnych.
Jak podały władze stanowe epicentrum wstrząsów, których magnitudę określono początkowo na 5,1 st., znajdowało się w odległości ok. 17 km od miasta Dover, w okolicy małej osady Donas Landing.
Sejsmolodzy oceniają, że ostatni raz trzęsienie ziemi o zbliżonej sile wystąpiło w tym stanie w 1871 r. Jest to jednak tylko ocena szacunkowa bowiem dokładnych danych dotyczących wstrząsów z tego roku brak.
Delaware nie leży na terenie sejsmicznym, tzn. na styku płyt tektonicznych.
"Jest wiele spekulacji, ale nie mamy dobrej odpowiedzi dlaczego wstrząsy występują daleko od krawędzi płyt" - powiedział geofizyk Thomas Pratt z Federalnej Służby Geologicznej (USGS).
"To kolejny ewidentny akt zuchwałości i lekceważenia norm międzynarodowych".
Na rynku nie ma miejsca dla produktów, które nie spełniają wymagań.
Tusk: w dokumencie po szczycie Rady Europejskiej znalazł się zapis o "rewizji" systemu ETS2