Reklama

Filmy Marvela a sprawa polska

Bohaterem zostaje ten, kogo za bohatera uznają Amerykanie. Polakom powinno to dać do myślenia.

Reklama

Do kin właśnie wchodzi kolejny film Marvela, „Czarna Pantera”. I można byłoby uznać ten film za kolejną superprodukcję z komiksowym suberbohaterem, gdyby nie jego waga polityczna. Czarna Pantera był mianowicie pierwszym czarnoskórym suberbohaterem w komiksach Marvela. A film o jego przygodach jest pierwszą superprodukcją, w której sama Afryka odgrywa tak dużą rolę. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego powstał film o afrykańskim superbohaterze, a nie powstały filmy o superbohaterach indiańskich, arabskich czy chińskich? Odpowiedź jest prosta: temat Afroamerykanów jest bardzo ważny w USA. Dużą burzę wywołał temat braku uznania dla czarnoskórych aktorów i reżyserów przez Hollywood. Analogiczny brak uznania dla artystów azjatyckich już takiej burzy nie wywołał. Popkultura, nawet oddając głos mniejszościom, pozostaje amerykocentryczna.

A co ma do tego Polska? Wbrew pozorom bardzo dużo. I najlepiej było to widać podczas ostatniego kryzysu polsko-izraelskiego. Na świecie najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy znaczą coś w USA. Afroamerykanie stanowią dużą i dość dobrze zorganizowaną mniejszość w Stanach. Dlatego akcja afirmacyjna czarnoskórych artystów w kinie przynosi takie efekty. Coraz więcej Afroamerykanów dostaje oscary, a do kin właśnie wchodzi superprodukcja prawie w całości skupiona na Afryce. Podobnie jest z Żydami. Diaspora żydowska w USA jest całkiem spora, a co ważniejsze, doskonale zorganizowana. Sami Amerykanie pochodzenia żydowskiego stanowią poważny odsetek w amerykańskich środowiskach opiniotwórczych, w tym filmowych. Dlatego też żydowskie spojrzenie na II wojnę światową najlepiej przebija się do świadomości ludzi na świecie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Ameryka ma poczucie winy wobec Żydów i Afroamerykanów, odpowiednio za słabe reakcje na Holocaust i za niewolnictwo.

A więc Polska jest na straconej pozycji? W żadnym wypadku. Polacy stanowią bardzo liczną mniejszość w USA. Co więcej, są coraz lepiej wykształceni i zajmują coraz ważniejsze stanowiska w polityce, nauce czy kulturze. Również nasza historia działa na naszą korzyść. Byliśmy ofiarą dwóch największych czarnych charakterów nie tylko w historii, ale i w popkulturze – nazistowskich Niemiec i komunistycznej Rosji. Co więcej, w ostatecznym rozrachunku z oboma tymi czarnymi charakterami wygraliśmy. Byliśmy w czasie II Wojny Światowej zdradzeni przez Zachód dwa razy – we wrześniu 1939 r. i w Jałcie. Amerykanie mają więc podstawy, aby czuć się wobec nas winni. Można zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie taka a nie inna nasza historia, w tym kwestia Jałty, zadecydowała o takiej popularności marki Solidarności na świecie. I być może pomogła nam w szybkiej integracji ze strukturami zachodnimi.

Dlaczego więc mamy obecnie tak słabą prasę? Być może problem leży w nas samych. A przede wszystkim w próbach niektórych polskich środowisk, mających na celu odcinanie się od naszej historii, a zwłaszcza od naszej martyrologii. Często takie odcinanie wynika z potrzeby poczucia się bardziej członkiem Zachodu. Skoro cały Zachód przeprasza za różne winy, również my powinniśmy dołączyć do chóru przepraszających, jeśli chcemy być członkami Zachodu. Ale przecież to Polacy powinny być przepraszani nie tylko przez Niemców i Rosjan, ale także przez Brytyjczyków, Francuzów i Amerykanów. Żydzi czy Afroamerykanie potrafili zbudować poczucie dumy także w oparciu o swoją martyrologię. Nasza historia może łączyć nie tylko Polaków w Polsce, ale i być platformą współpracy amerykańskiej Polonii, której przecież wielu członków doświadczyło w przeszłości przynajmniej komunistycznych represji.

Polacy mają bardzo dobre podstawy do budowania narodowej narracji. Jak więc powinni się za to zabrać? Przykładem jak nie powinno się tego robić była promocja Okrągłego Stołu. Dogadanie się z komunistami było dużo słabszym symbolem pokonania totalitaryzmu niż zniszczenie jednego z jego reliktów, czyli Muru Berlińskiego. Już lepszy jest kult nieugiętych w walce Żołnierzy Wyklętych. Dobrym działaniem jest też walka o odszkodowania wojenne wobec Niemiec. Od samych pieniędzy ważniejsze jest chyba w tym wypadku przypominanie win Berlina wobec Polski. Opowieść o Polsce, jako o ofierze najgorszych czarnych charakterów XX w., zdradzonej przez przyjaciół, która się nigdy nie poddała i ostatecznie wygrała, jest dobrą legendą dla naszej polityki kulturalnej zagranicznej. Może być wykorzystywana w naszych bojach z nielubianą biurokracją brukselską czy w naszych konfliktach z mającym na Zachodzie kiepską prasę Putinem. Trzeba się tylko wokół tej opowieści zjednoczyć i sprzedać ją w formie strawnej dla Amerykanów.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
wiecej »

Reklama