Tadeusz Szostak-Berda, sędzia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) oceniając wyniki sobotniego konkursu skoków na dużej skoczni w Pjongczangu przypomniał, że uzyskana odległość nie gwarantuje wygranej.
Złoty medal olimpijski zdobył Kamil Stoch, którego oba skoki (135 i 136,5 m) były w sumie o 6 metrów krótsze od tych, w wykonaniu Niemca Andreasa Wellingera (135,5 i 142), który był drugi.
"Na łączną notę składa się nie tylko odległość, ale także siła wiatru, wysokość rozbiegu i noty sędziowskie. Faktycznie na pierwszy rzut oka wygląda, że ten kto oddał najdłuższy skok powinien wygrać, tymczasem pozostałe składowe oceny stanowią inaczej" - wyjaśnił Szostak-Berda.
Dodał, że pod uwagę trzeba też wziąć fakt, że inaczej ocenia się siedząc w fotelu, inaczej stojąc na wieży.
"Ja np. dzisiaj patrząc na telewizyjną relację powiedziałbym, że Stoch i Wellinger powinni otrzymać za ten element jednakową liczbę punktów, jednak z wieży skok naprawdę wygląda zupełnie inaczej. My jako sędziowie orzekający widzimy tylko i wyłącznie styl, czyli lot, lądowanie i odjazd. Nie wiemy jakie przeliczniki zostaną danemu zawodnikowi zapisane za rozbieg i wiatr" - tłumaczył.
Stoch wygrał z Niemcem przewagą 3,5 pkt - czy jednakowa ocena za styl zmieniłaby kolejność na podium? "Według mnie nie! Nawet, gdyby np. trzech z pięciu arbitrów obniżyło Kamilowi ocenę o pół punktu, to i tak miałby zapas pozwalający na wygraną w tych zawodach" - zapewnił sędzia skoków narciarskich FIS od 1993 roku.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.