Biało-czerwoni, którzy są mistrzami świata, walkę o medal olimpijski rozpoczną o godz. 13.30.
Jedyny jak na razie krążek dla polskiej ekipy w Korei Południowej wywalczył Kamil Stoch, który triumfował w sobotę na dużym obiekcie. W poniedziałek podwójny mistrz olimpijski z Soczi postara się - wraz z Dawidem Kubackim, Stefanem Hulą i Maciejem Kotem - o powiększenie dorobku medalowego. Podopieczni trenera Stefana Horngachera tym startem zakończą rywalizację w Pjongczangu.
"Na pewno mamy szanse na medal, ale nie wiem jakiego koloru. Faworytami numer jeden są Norwegowie, potem Niemcy. Mam już w głowie pomysł na kolejność w jakiej chłopaki będą skakali, ale to też trzeba jeszcze przedyskutować. Może będziemy kombinowali nad taktyką, może nie" - zastrzegł austriacki szkoleniowiec.
W porównaniu ze składem, w którym Polacy wywalczyli w ubiegłym roku tytuł mistrzów globu, zaszła jedna zmiana. Hula zastąpił Piotra Żyłę. Drugi z zawodników w Pjongczangu prezentował się najsłabiej i także dwa konkursy indywidualne obserwował jako kibic.
W niedzielę biało-czerwoni nie trenowali - towarzyszyli Stochowi podczas ceremonii medalowej.
W tym sezonie Polacy cztery razy stali na podium zawodów drużynowych - wywalczyli brąz mistrzostw świata w lotach, a w Pucharze Świata zwyciężyli w Zakopanem oraz zajęli drugie miejsce w Wiśle i w Titisee-Neustadt.
W poniedziałek odbędą się jeszcze dwa finały. O godz. 12.53 czasu polskiego na 500 m wystartują łyżwiarze szybcy Artur Waś, Artur Nogal i Piotr Michalski. Zaplanowano też dwa ostatnie ślizgi (g. 12.15) bobslejowych dwójek. Mateusz Luty i Krzysztof Tylkowski na półmetku plasują się na 22. miejscu. W ostatniej, czwartej próbie wystąpi tylko 20 najlepszych par.
Tego dnia odbędą się też ćwierćfinały w drużynowej rywalizacji panczenistek. Polki zaprezentują się w składzie Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka. Wszystkie mają na koncie srebro wywalczone w tej konkurencji w Soczi (Czerwonka wystąpiła wówczas w ćwierćfinale i półfinale, a w decydującym biegu zastąpiła ją Katarzyna Woźniak. Dwie pierwsze z biało-czerwonych były też w składzie ekipy, która wywalczyła brąz w Vancouver (Czerwonka była rezerwową).
"Tym razem nie przyjechałyśmy tu w roli faworytek. Od Soczi nie stałyśmy na podium mistrzostw świata. Będziemy musiały atakować, ale to może lepiej. W Vancouver też na nas nie liczono. W Korei ten medal będzie trzeba wyszarpać" - zwróciła uwagę Czerwonka.
Złotkowska przyznała, że na tej konkurencji ona i jej koleżanki z kadry skupiają się najbardziej, a Bachleda-Curuś podkreśliła, że stać je na dobry wynik w Korei. Półfinały i finały drużynowych zmagań zaplanowano na środę. Polki w ćwierćfinale pojadą z Amerykankami, ale nie ma to znaczenia, bo awans uzyskają cztery zespoły z najlepszymi czasami.
W poniedziałek rywalizację od programu krótkiego rozpoczną pary taneczne. W gronie uczestników znajdą się jedyni reprezentanci Polski w łyżwiarstwie figurowym w Pjongczangu - Natalia Kaliszek, Maksym Spodyriew.
Wyłonione zostaną też finalistki olimpijskiego turnieju w hokeju na lodzie - Amerykanki zmierzą się z Finkami, a Kanadyjki z Olimpijkami z Rosji. W programie są także kolejne mecze fazy grupowej w curlingu zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz kwalifikacje snowboardzistek w konkurencji big air, a także zawodniczek rywalizujących w narciarstwie dowolnym w halfpipe.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.