Premier Donald Tusk, który przebywa z oficjalną wizytą na Kaukazie Południowym, powiedział w Tbilisi, że Polska jest patronem europejskiej drogi państw regionu, m.in. Gruzji. "Gruzja liczy na Polskę jako na przewodnika na europejskim trakcie" - podkreślił.
Tusk rozmawiał w czwartek z premierem Gruzji Nikolozem Gilaurim; czekają go jeszcze rozmowy z prezydentem Micheilem Saakaszwilim.
Po rozmowach z premierem Gruzji Tusk zapowiedział, że Polska chce kształtować prawdziwy, adekwatny do faktów wizerunek Gruzji. "Gruzja bardzo mądrze stara się z tej pomocy korzystać" - zaznaczył.
Zdaniem szefa polskiego rządu, Gruzja będzie bliżej Europy wtedy, kiedy będzie postrzegana jako "stabilizator sytuacji, a nie wytwórca kłopotów".
Tusk rozmawiał też o budowie euroazjatyckiego korytarza dostaw ropy naftowej do Europy. Chodzi o przedłużenie ropociągu Odessa-Brody do Płocka, a następnie do Gdańska, skąd ropa mogłaby trafiać do innych krajów europejskich.
"Gruzja nie ma ropy ani gazu, ale może być jednym z alternatywnych korytarzy energetycznych. Tak naprawdę o to idzie ten wielki bój geopolityczny w tym regionie" - podkreślił premier. Jak dodał, UE zależy na tym, żeby ten korytarz był stabilny i w pełni wykorzystany.
Kolejnym tematem rozmów Tuska były stosunki gruzińsko-rosyjskie. Abchazja, tak jak druga separatystyczna gruzińska prowincja - Osetia Południowa, oderwała się od Gruzji po krótkiej wojnie na początku lat 90. Przez ponad dekadę utrzymała niezależność od Tbilisi i budowała własne instytucje quasi-państwowe, przy - jak oceniają obserwatorzy - nieformalnym wsparciu Rosji.
Kiedy w roku 2008 Gruzja próbowała odzyskać zbrojnie Osetię Południową, wojska rosyjskie wkroczyły do tego regionu i dalej na teren Gruzji. Moskwa uznała po tej wojnie niepodległość obu republik. Społeczność międzynarodowa uznaje je nadal za prowincje Gruzji.
Zdaniem Tuska, władze Gruzji są ekipą o dużych i zdrowych ambicjach, co - jego zdaniem - widać m.in. po tym, jak Gruzja radzi sobie z kryzysem gospodarczym. "Gruzja awansowała w różnych rankingach, np. jeśli chodzi o walkę z korupcją, prawo gospodarcze. To wszystko pokazuje, że tym ludziom się coś chce, szczególnie wtedy, gdy wpadają w kłopoty nie z własnej winy" - zaznaczył.
Tusk spotkał się także z szefem unijnej misji obserwacyjnej (EUMM) Hansjoergiem Haberem oraz polskimi pracownikami misji. Premier ocenił, że - z punktu widzenia Gruzji, ale także Unii Europejskiej, ważne jest, aby misja EUMM mogła kontynuować swoje działania.
"To jest bardzo ważne (misja) dla władz Gruzji, bo dzięki temu są tu ludzie, którzy wiarygodnie opisują rzeczywistość, jaka tu ma miejsce" - zaznaczył premier. Przypomniał też, że Polska była jednym z państw, które były inicjatorem powołania tej misji.
Tusk podkreślił, że możemy być dumni z polskich pracowników EUMM, a i sami Gruzini wysoko oceniają ich pracę. "Tego typu ambasadorowie - policjanci, wojskowi - to osoby, których naprawdę nie musimy się wstydzić, możemy być z ich pracy dumni" - zaznaczył.
Jeden z polskich policjantów Adam Gliński powiedział dziennikarzom, że obecnie są w Gruzji 22 osoby z Polski. Jak dodał, na początku głównym ich zadaniem było zaprowadzenie stabilizacji i normalizacji w regionie. Obecnie policjanci patrolują obszar wzdłuż administracyjnej granicy z Osetią Południową i Abchazją i sprawdzają, jakie są warunki socjalne i czy są przestrzegane prawa człowieka.
"Zrobiliśmy duży postęp, jeśli chodzi o stabilizację, ostatnio nie dochodziło do jakichś poważniejszych incydentów. Osiągnęliśmy duży sukces" - ocenił Gliński.
Rzecznik prasowy EUMM Steve Bird powiedział PAP, że polscy policjanci udanie realizują swoją misję w Gruzji. "Pracują bardzo dobrze i ciężko, jesteśmy im niezmiernie wdzięczni" - podkreślił.
W środę premier Tusk rozmawiał w Baku z azerskimi politykami; w piątek, w ostatnim dniu wizyty, na Kaukazie odwiedzi Armenię.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.