Dzisiaj i przez kolejne dwa dni spotkajmy się przed ambasadą Wielkiej Brytanii w Warszawie w geście solidarności z dwuletnim chłopcem, którego sąd nakazał odłączyć od aparatury podtrzymującej życie.
"Okaż swoją solidarność z Alfie Evansem. Małym chłopcem, któremu brytyjski sąd odebrał nadzieję na życie" - pisze na portalu społecznościowym Fundacja Mamy i Taty. Dzisiaj i przez dwa kolejne dni o godz. 22 organizuje pikietę pod brytyjską ambasadą, przy ul. Kawalerii 12 w Warszawie. "Przyjdź i zapal świeczkę lub znicz. Bez barw partii i organizacji pozarządowych. Alfie Evans - jesteśmy z Tobą wbrew nieludzkiemu prawu!" - piszą organizatorzy.
Na 20.30 przed ambasadą zwołują się studenci. Akademickie Stowarzyszenie Katolickie Soli Deo będzie prowadziło różaniec w intencji chłopca, któremu brytyjscy lekarze nie dają szans na przeżycie, a któremu równocześnie sąd uniemożliwił wyjazd na leczenie do Włoch.
Alfie Evans urodził się 9 maja 2016 roku. Wkrótce po urodzeniu zapadł w śpiączkę, której przyczyną była niezdiagnozowana choroba układu nerwowego. Po długotrwałej terapii, z powodu postępującej choroby i nieodwracalnych zmian w mózgu, lekarze ze szpitala dziecięcego Alder Hey w Liverpoolu podjęli decyzję o odłączeniu dziecka od aparatury. Z ich postanowieniem nie zgodzili się rodzice chłopca, którzy podjęli heroiczną sądową batalię o podtrzymanie jego życia.
W sprawie Alfiego interweniował także papież Franciszek, który kilka dni temu spotkał się z rodzicami w Watykanie. Zajęli się nią również włoscy dyplomaci i politycy najwyższego szczebla. Leczenie chorego dziecka zaoferowała rzymska klinika, w której prowadzono już podobne przypadki. Przygotowano jego transport wojskowym samolotem medycznym. Żeby przyspieszyć procedury, chłopcu nadano włoskie obywatelstwo. Jednak 23 kwietnia, w czasie gdy do szpitala Liverpoolu przyjechała dyrektor włoskiej kliniki, rozpoczęto procedurę odłączania małego pacjenta od respiratora. Dyrekcja brytyjskiego szpitala nawet nie chciała porozmawiać z włoską lekarką.
Brytyjski lekarze byli przekonani, że po odłączeniu od aparatury chłopczyk udusi się w ciągu kilku minut. On jednak samodzielnie oddychał przez dziewięć godzin. Potem podano mu tlen i wodę. Wczoraj po południu brytyjski sąd miał podjąć decyzję, czy dziecko może być leczone we Włoszech. Jak relacjonuje dziennik "Liverpool Echo", brytyjski sędzia Anthony Hayden nie zgodził się na takie rozwiązanie, gdyż - jak argumentował - u chłopca doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu, które pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku, czucia, a dalsza terapia "nie jest w jego najlepszym interesie" i może być "daremna", a nawet "nieludzka".
Rodzice złożyli apelację od wczorajszego wyroku. Sąd apelacyjny rozpatrzy sprawę Alfiego dzisiaj po południu.
O wyrazach solidarności z Alfiem i jego rodziną czytaj także:
Trzymaj się Alfie!
Szturmuj niebo dla Alfiego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.