Przedstawiciele ONZ nadzorujący konwój z pomocą humanitarną dla uchodźców syryjskich w obozie przy granicy z syryjsko-jordańskiej położonym w północno-wschodniej Jordanii, byli zaszokowani ich trudnym położeniem. Wskazywali na brak żywności i opieki medycznej.
O rozwoju wydarzeń w Syrii mówiła w czwartek w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Reena Ghalani z Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej(OCHA). Podkreśliła, że pierwszy konwój z pomocą humanitarną - zorganizowany przez ONZ we współpracy z syryjskim Czerwonym Półksiężycem - zdołał dotrzeć do obozowiska leżącego w pobliżu granicy jordańsko-syryjskiej w prowincji Rukban dopiero w listopadzie br., po ponad dziesięciomiesięcznej przerwie.
"Nasi koledzy wrócili zaszokowani tym, co zobaczyli. Informowali o poważnych zagrożeniach tej ludności, które wiążą się z niedoborami żywności, brakiem profesjonalnej opieki medycznej i zagrożeniami związanymi z bezpieczeństwem uchodźców. Biorąc pod uwagę powagę sytuacji, sekretarz generalny ONZ wezwał do skierowania w natychmiastowym trybie kolejnego konwoju do tego regionu - zaznaczyła.
Ghalani przestrzegała przed pogorszeniem warunków bytowych w związku z nadciągającą zimą. Wielu uchodźców mieszka w prowizorycznych warunkach, które nie dają szans na przetrwanie - wyjaśniła.
"Jesteśmy poważnie zaniepokojeni doniesieniami o zwiększeniu liczby ofiar wśród ludności cywilnej z powodu nalotów i walk w syryjskiej muhafazie Dera. Wśród zabitych i rannych jest wielu cywilów.
Około 6 tys. osobom udało się uciec z obszaru kontrolowanego przez związane z IS oddziały organizacji Dżaisz Chaled bin Walid, ale ponad 10 tys. cywilów wciąż tam pozostaje. "Większość z nich nie może liczyć na pomoc, bo nie ma jej jak dostarczyć. Ludzie ci muszą stawić czoła bardzo poważnym zagrożeniom" - oceniła.
Jak zauważyła w obecnej sytuacji kluczową rolę odgrywa pomoc docierająca drogą lądową przez syryjskie granice z państwami sąsiednimi.
"Tylko w tym miesiącu prawie 600 tys. osób w Syrii otrzymało pomoc żywnościową ONZ przesłaną przez granicę z Turcją. () Transgraniczne dostawy obejmowały również leki, materiały edukacyjne i inne artykuły nieżywnościowe dla setek tysięcy ludzi. Organizacje humanitarne zakończyły też szczepienie ponad 12,5 tys. dzieci w wieku od sześciu miesięcy do 15 lat przeciwko odrze i różyczce w muhafazie Idlibu" - wyliczyła Ghalani.
Przedstawicielka OCHA wyraziła zaniepokojenie losem dzieci w północno-wschodniej Syrii. Ponad połowa ze 102 tys. uczniów w placówkach prowadzonych przez rząd ma trudności z dostępem do szkół, szczególnie w miastach Al-Kamiszli i Al-Hasaka w pobliżu granicy z Irakiem. Od końca września 10 tys. dzieci nie było w stanie kontynuować edukacji.
Zastępca stałego przedstawiciela USA przy ONZ Jonathan Cohen stwierdził podczas debaty, że jednorazowa dostawa pomocy do prowincji Rukban może nie wystarczyć. Pozytywnie oceniwszy współpracę Rosji i USA w umożliwieniu dostarczenia pomocy humanitarnej ONZ do prowizorycznego obozowiska syryjskiego w Jordanii, amerykański dyplomata zaznaczył, że pomoc humanitarna i dostęp do nie są wciąż poważnie ograniczone w przypadku tych uchodźców, którzy zdecydowali się powrócić na terytorium syryjskie. "Sytuacja nie poprawiła się ani we wschodniej Gucie, ani w obozowiskach na obrzeżach Damaszku. Dlaczego? A to dlatego, że reżim dąży do ukarania tych społeczności za wcześniejszy brak lojalności wobec Baszara el-Asada" - podkreślił Cohen.
Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski przypominał o atakach terrorystów na syryjskie siły rządowe. Wezwał społeczność międzynarodową do wspólnego przyjścia w sukurs Syryjczykom, aby usunąć zniszczenia i przywrócić normalne warunki życiowe. Napiętnował uzależnianie przez niektóre państwa pomocy od sytuacji politycznej. "To nieludzkie podejście" - przekonywał.
W wyniku trwającej od marca 2011 r. wojny domowej ponad 5,5 mln Syryjczyków zdecydowało się opuścić kraj. Spośród nich 5,3 mln trafiło do państw sąsiadujących z Syrią.
W Jordanii, liczącej ok. 9,5 mln mieszkańców, przebywa obecnie 1,2 mln osób pochodzenia syryjskiego, a ponad połowa z nich ma status uchodźcy. Jedynie co piąty syryjski uchodźca w Jordanii mieszka w obozie (ponad 100 tys. osób), reszta jest zdana na siebie i lokalną społeczność, która często pomaga m.in. w znalezieniu pracy i schronienia.
Zaatari to najludniejszy obóz dla uchodźców syryjskich w Jordanii, wielkością, infrastrukturą i organizacją przypomina niewielkie miasto. Znajduje tu schronienie ok. 80 tys. osób, które uciekły przed wojną domową, a obecnie próbują przetrwać w obozie zimę.
Po zamknięciu granicy syryjsko-jordańskiej władze Jordanii otworzyły kilkadziesiąt "nieformalnych" przejść granicznych, którymi Syryjczycy przedostawali się na terytorium jordańskie. Ze względu na rozmiary obozu Zaatari i rosnące zapotrzebowanie rząd jordański zdecydował się otworzyć także drugi obóz - Al-Azrak, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od stolicy Jordanii, Ammanu.
Wraz z rozpoczęciem walk w położonej na południowym zachodzie Syrii muhafazie Dera, wielu Syryjczyków przekroczyło granicę z Jordanią w położonym na północnym wschodzie regionie Rukban (Rakban). Na przylegającym do granicy pasie ziemi niczyjej powstał kolejny prowizoryczny obóz.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.