W pobliżu dworca Stradom w Częstochowie rozpoczęła się we wtorek ekshumacja szczątków osób, zakopanych tam w okresie II wojny światowej. Prawdopodobnie są to ofiary, które straciły życie podczas niemieckich transportów kolejowych.
Prace ekshumacyjne mają potrwać dwa tygodnie. Na wyznaczonym obszarze ok. tysiąca metrów kwadratowych prokuratorzy IPN spodziewają się odkryć szczątki co najmniej kilkudziesięciu osób. We wtorek przed południem, krótko po rozpoczęciu prac, znaleziono szczątki pierwszych kilku osób.
Po oględzinach i sporządzeniu dokumentacji szczątki będą składane w kaplicy na cmentarzu komunalnym, a po zakończeniu wszystkich prac - uroczyście pochowane we wspólnej mogile.
Ekshumację zaczęto od grobu odkrytego jesienią ubiegłego roku, podczas pierwszych badań tego terenu. Tak jak podejrzewano, w sąsiedztwie znajdowały się szczątki kolejnych osób.
"Jak dotąd nie odkryliśmy przy szczątkach żadnych przedmiotów osobistych ani innych, umożliwiających identyfikację ofiar. Ciała były grzebane bezpośrednio w ziemi, bez trumien" - relacjonował prowadzący postępowanie w tej sprawie prok. Piotr Nalepa z katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
W pracach bierze udział ponad 40 osób - to przede wszystkim żołnierze, wolontariusze, archeolodzy, patomorfolodzy, technik kryminalistyki. Oprócz prokuratorów z IPN są też przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, regionalnych i lokalnych władz, policji i sanepidu.
Zgodnie z planem, prace ekshumacyjne mają potrwać dwa tygodnie. Ich tempo będzie zależało głównie od tego, jak szybko uda się przekopać oznaczony teren, o wymiarach ok. 20 na 50 metrów, a także od głębokości, na jakiej będą położone szczątki. Prace trzeba prowadzić ręcznie z uwagi na trudne, żwirowe podłoże. Ekshumacja będzie prowadzona codziennie między 7 a 17.
W przyszłości zbadany zostanie również teren sąsiadujący z obszarem wyznaczonym do obecnych prac. W pierwszej kolejności będą tam wykonane odwierty za pomocą tzw. świdrów geologicznych. To właśnie takie badania w ubiegłym roku wstępnie potwierdziły, że w okolicach dworca Stradom znajdują się masowe groby. Jednak badania kolejnych obszarów będą prowadzone później, nie przy okazji obecnej ekshumacji.
O tym, że przy dworcu kolejowym Stradom znajdują się zwłoki osób, które zmarły podczas niemieckich transportów kolejowych, poinformował dwa lata temu mieszkaniec Częstochowy, który próbował ustalić losy swojego ojca. Częstochowianin uzyskał relację od człowieka, który był zmuszany przez Niemców do wykopywania mogił i wrzucania do nich ciał.
Ta wiadomość zaskoczyła przedstawicieli IPN - wcześniej nie było na to żadnych dowodów ani śladów. Nawet kwerenda w częstochowskim archiwum, ogłoszenia w lokalnej prasie, kościołach, a także komunikaty przekazywane przez częstochowski magistrat nie potwierdziły tych wiadomości. Jednak po dokonaniu odwiertów we wskazanym miejscu okazało się, że mężczyzna miał jednak rację. Odwiertów przy tzw. małej rampie dworca dokonano wiosną 2009 r. Później, podczas wstępnych prac, znaleziono tam osiem ludzkich szkieletów.
IPN szacuje, że w terenie, który wstępnie wyznaczono do eksploracji, może być do 100 zwłok. Jeśli zostaną znalezione kolejne "doły śmierci", ta liczba może znacząco wzrosnąć. Początkowo mówiło się, że w okolicy mogą leżeć szczątki nawet dwóch tysięcy ofiar.
Według ustaleń IPN, przez całą II wojnę światową w pobliżu dworca Stradom zakopywano ciała osób, które zmarły na skutek nieludzkich warunków w czasie transportu kolejowego. Są to najprawdopodobniej Polacy wzięci do niewoli po wrześniu 1939 r., jeńcy rosyjscy po 1941 r., a także osoby wiezione do obozów koncentracyjnych, w tym prawdopodobnie powstańcy warszawscy. Mogą się tam także znajdować zwłoki ofiar działań wojennych w styczniu 1945 r.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.