Niech Auschwitz będzie przypomnieniem dla wszystkich ludzi wszystkich czasów, że milczenie w obliczu zła to zgoda na jego triumf - napisali w czwartek w księdze pamiątkowej Muzeum Auschwitz wiceprezydent USA Mike Pence oraz jego małżonka Karen Pence.
W piątek Pence wraz z prezydentem Andrzejem Dudą zwiedzili były niemiecki obóz Auschwitz. W miejscu, będącym symbolem zagłady Żydów oraz męczeństwa Polaków i innych narodów, oddali hołd ofiarom. Politykom towarzyszyły małżonki - Agata Kornhauser-Duda i Karen Pence.
Przed Ścianą Straceń w byłym obozie Auschwitz I, gdzie Niemcy rozstrzelali wiele tysięcy osób, głównie Polaków, złożyli wieńce w barwach narodowych. Wspólnie zapalili znicze przy pomniku między ruinami dwóch największych komór gazowych w byłym Auschwitz II-Birkenau, miejscu zagłady setek tysięcy Żydów.
Do księgi pamiątkowej wpisała się też polska para prezydencka. "Stoimy na straży pamięci i prawdy o ludobójstwie, które popełniono tu, w największym niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz-Birkenau, który jest symbolem Holokaustu, miejscem zagłady Żydów, męczeństwa Polaków, Porajmos Roma i Sinti, masowej śmierci jeńców sowieckich i przedstawicieli innych narodowości. Nigdy nie ustaniemy w walce ze złem" - napisała para prezydencka.
Politycy i ich małżonki do byłego obozu Auschwitz I weszli wspólnie przez główną bramę zwieńczoną napisem "Arbeit macht frei". Zwiedzili muzealną ekspozycję w Bloku 4. Ukazuje ona przyczyny osadzenia w obozie więźniów różnych narodowości - Żydów, Polaków, Romów i jeńców sowieckich. Opisana jest także masowa zagłada Żydów. Wśród eksponatów są m.in. włosy ofiar i puszki po gazie Cyklon B, którego Niemcy używali do mordowania ludzi.
W Bloku 5. widzieli rzeczy zagrabione zamordowanym Żydom, których Niemcy deportowali z okupowanych państw europejskich i krajów satelickich. Są to m.in. dziecięce ubranka, okulary, protezy, naczynia kuchenne, walizki z nazwiskami i szaty modlitewne.
Goście zeszli do podziemi Bloku 11, gdzie zobaczyli celę męczeńskiej śmierci polskiego franciszkanina św. Maksymiliana Kolbego, który oddał życie za współwięźnia. Odwiedzili też Blok 27, w którym znajduje się - przygotowana przez jerozolimski instytut Yad Vashem - stała ekspozycja poświęcona zagładzie Żydów.
Przywódcy pozostawili cztery czerwone róże w krematorium w byłym Auschwitz I. Funkcjonowało ono od sierpnia 1940 r. do lipca 1943 r., czyli do momentu, gdy Niemcy uruchomili ogromne krematoria w Auschwitz II-Birkenau.
Po zwiedzeniu byłego Auschwitz I Andrzej Duda i Mike Pence z małżonkami udali się do byłego Auschwitz II-Birkenau, miejsca masowej zagłady Żydów. Jest to także symbol męczeństwa Romów i Polaków.
Widzieli tam m.in. rampę kolejową, na której Niemcy dokonywali selekcji Żydów deportowanych do obozu. Większość została zgładzona. Wspólnie podeszli do stojącego na niej towarowego wagonu kolejowego. Takimi samymi Niemcy przywozili do obozu Żydów. Politycy położyli przy nim znicze, a małżonki czerwone róże.
Goście podeszli także do ruin krematorium III. Tam wspólną modlitwę w intencji ofiar zmówili gwardian franciszkańskiego klasztoru w podoświęcimskich Harmężach o. Piotr Cuber oraz naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński po zakończeniu wizyty powiedział, że była ona ważna z wielu względów. "Po pierwsze dla nich samych była ważna. To osoby obarczone szczególną odpowiedzialnością, a Auschwitz-Birkenau jest punktem odniesienia w naszej współczesności. Po drugie, mam nadzieję, że dzięki tej wizycie podstawowe fakty historyczne dotrą do licznych ludzi dzięki mediom. () To trudna praca, ale fundamentalna we wspieraniu nas w misji mówienia o najtrudniejszych chwilach XX w." - powiedział.
Cywiński, który towarzyszył gościom, dodał, że wizyta była dla nich dużym przeżyciem. "Nawet jeśli ktoś jest tu po raz wtóry, trzeci, czwarty, to (Auschwitz - PAP) zawsze wywiera ogromne wrażenie. Widać było, że zarówno nasza para prezydencka, jak i goście ze Stanów Zjednoczonych, przeżywali wszystko mocno. W niektórych momentach spowalniali przyjęty program, by coś dłużej zobaczyć, zastanowić się, zadać pytanie" - powiedział.
Franciszkanin o. Piotr Cuber powiedział, że spotkanie w Miejscu Pamięci było pełne refleksji. "Zarówno para ze Stanów Zjednoczonych, jak i polska, mocno przeżyli wizytę. () Prezydenci mocno włączyli się duchowo w naszą wspólną z rabinem Schudrichem modlitwę za tych, którzy tu zginęli. Odmówiliśmy Psalm 130 oraz modlitwę za zmarłych" - powiedział.
W wizycie polityków w Miejscu Pamięci uczestniczył m.in. szef Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder.
Mike Pence przybył do Polski w środę na konferencję poświęconą problematyce pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
W 1947 r. na terenie byłych obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau powstało muzeum. W 1979 r. to miejsce pamięci zostało wpisane, jako jedyny tego typu obiekt, na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W ub.r. zwiedziło je ponad 2,15 mln osób, z czego ok. 136 tys. to obywatele Stanów Zjednoczonych.
Mike Pence jest czwartym urzędującym wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, który zwiedził Miejsce Pamięci w byłym niemieckim obozie Auschwitz. Przed nim przyjechali tu George H.W. Bush, który później został wybrany na prezydenta, Al Gore oraz Dick Cheney.
Miejsce Pamięci zwiedziło też dwóch urzędujących prezydentów Stanów Zjednoczonych: Gerald Ford w 1975 r. oraz George W. Bush w 2003 r.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.