W ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie za przemoc uznano zachowania będące naturalnym elementem procesu wychowania - mówi KAI Antoni Szymański, socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Konferencji Episkopatu Polski. Znany obrońca życia apeluje do Senatu o odrzucenie ustawy, dla dobra polskich rodzin.
KAI: Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie znalazła się w ostatniej fazie prac parlamentarnych. W tym tygodniu zaopiniują ją senackie komisje, odbędzie się debata i ostateczne glosowanie w Senacie. Jak ocenia Pan obecny kształt ustawy?
Antoni Szymański: Niestety mimo społecznego sprzeciwu wobec wielu jej rozwiązań, krytyki m.in. ze strony dwóch Rzeczników Praw Obywatelskich, dr Janusza Kochanowskiego i prof. Andrzej Zolla, Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, wielu ekspertów czy ponad 40 tysięcy osób, które podpisały sprzeciw wobec nowelizacji, projekt nie uległ istotnej poprawie.
Była ona co prawda rozpatrywana w przedłużonym trybie w Sejmie, ale poprawione zostały tylko przepisy odnośnie odbierania dziecka w trybie jego zabezpieczenia, bez decyzji sądu. Inne poprawki poprawiające kształt ustawy zostały odrzucone.
Wydawało się, że rośnie zrozumienie po stronie polityków dla negatywnych konsekwencji jakie projektowane rozwiązania przyniosą. Znacząca była postawa PO, która w tej sprawie zarządziła dyscyplinę klubową nie pozwalając posłom na głosowanie zgodnie z własnym przekonaniem.
KAI: Proszę przypomnieć z czym wiążą się zasadnicze zastrzeżenia wobec tej ustawy?
- Głównie z nieposzanowaniem autonomii rodziny, podważaniem władzy rodzicielskiej i co się z tym wiąże utrudnianiem wychowania dzieci przez rodziców. Oznacza to więcej władzy dla rozmaitych służb społecznych, które mają bez żadnej potrzeby zastępować rodzinę w jej podstawowych funkcjach. Celnie zatytułowano wywiad w Rzeczpospolitej ze szwedzką działaczką Skandynawskiego Komitetu Ochrony Praw Człowieka Ruby Harrold – Claesson, chroniąca rodziny i dzieci, „Dyktatura urzędników socjalnych”. Przybyła ona na posiedzenie senackiej Komisji w ubiegłym tygodniu by ukazać jak wiele zła w Szwecji wyrządziło wprowadzenie prawa podobnego do uchwalanego obecnie przez nasz parlament.
Ustawa zmierza do kontrolowania na dużą skalę życia prywatnego i rodzinnego osób mających lub mogących mieć problem z przemocą definiowaną nader swobodnie i nadmiernie szeroko. Za przemoc uznano nawet krytykowanie, zawstydzanie, ograniczanie kontaktów, również dzieciom, a więc zachowania będące naturalnym elementem procesu wychowania.
Ustawa narusza prawa człowieka do ochrony jego prywatności i godności, a także ogranicza jego wolność. Zgodnie z nią np. zakładanie Niebieskich Kart osobom dorosłym, domniemanym sprawcom i ofiarom przemocy będzie miało miejsce nawet bez ich zgody, następnie także bez pytania o zgodę nastąpi skierowanie pod kontrolę zespołów nadzorczych, którym daje niczym niekontrolowaną władzę.
Tworzy się nadmierną i kosztowną strukturę zajmującą się przeciwdziałaniem przemocy na wszystkich szczeblach samorządu oraz centralną z sekretarzem stanu na jej czele. Jest to rozwiązanie przesadne, tym bardziej, że nie ma takiej struktury do wdrażania nieporównywalnie bardziej potrzebnego programu polityki rodzinnej czy programu przeciwdziałania ubóstwu, które dotyka milionów ludzi.
Takie rozwiązania to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą, ideologizacja zjawiska przemocy, którą należy zwalczać stosując racjonalne metody.
KAI: Czy wiążę Pan jakieś nadzieje pracami Senatu nad ta ustawą?
- Taka możliwość oczywiście istnieje i byłoby niezmiernie istotne by została ona wykorzystana. W ubiegłym tygodniu dwie senackie komisje wysłuchały licznych opinii odnośnie do projektowanych rozwiązań, jakie złożyli eksperci i strona społeczna. Senat spełni swoją rolę jeśli merytorycznie, a nie politycznie podejdzie to tego problemu.
Trzeba jednak przyznać, że dotychczasowy tok prac nad tą ustawą nie nastraja optymistycznie. Gdyby została uchwalona w takim kształcie jak uchwalił ją Sejm to byłoby bardzo źle. Słuszny cel nie wystarczy by rozwiązania prawne przyniosły dobre rezultaty.
Przypomnę, że kilka lat temu uchwalono ustawą o pomocy osobom samotnie wychowującym dzieci, zapewniając tylko im szczególną pomoc. Efektem były rozwody na masową skalę, które nawet po wycofaniu się z tych przepisów pod wpływem decyzji Trybunału Konstytucyjnego, utrwaliły się na wyjątkowo wysokim poziomie.
Rozmawiał: Antoni Zawrat
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.