O ważności wyborów prezydenta, do Sejmu, Senatu i do Parlamentu Europejskiego, a także o ważności referendum ogólnokrajowego rozstrzygać będzie cały skład "właściwej izby" Sądu Najwyższego - zakłada nowela Kodeksu wyborczego, którą w środę wieczorem uchwalił Sejm.
Za przyjęciem nowelizacji w całości opowiedziało się 244 posłów, przeciw było 167, czterech wstrzymało się od głosu.
Wcześniej Sejm przychylił się do wniosku z o niezwłoczne przystąpienie do trzeciego czytania; odrzucony został natomiast wniosek klubu PO-KO o odrzucenie projektu w całości. Nowela trafi teraz do dalszych prac w Senacie.
Tomasz Szymański (PO-KO) oświadczył przed głosowaniem, że jego klub złożył wniosek o odrzucenie projektu w całości, "żeby Wysoka Izba nie musiała łamać prawa". "Ten projekt jest absolutnie niezgodny z prawem, łamie wszystkie standardy konstytucji. Przede wszystkim łamiecie państwo ciszę legislacyjną, do której jesteście zobowiązani wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego" - podkreślił poseł. Jak zaznaczył, zgodnie z tym wyrokiem nie można bowiem wprowadzać żadnych istotnych zmian w prawie wyborczym w terminie późniejszym niż sześć miesięcy przed rozpoczęciem wyborów.
"Poza tym chcecie decydować o wynikach wyborów za pomocą wybranej w sposób niekonstytucyjny Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Nie ma prawa ta izba funkcjonować w porządku prawnym w Polsce, ponieważ została wybrana przez nielegalną KRS i nie ma prawa orzekać o ważności wyborów w Polsce. Ta izba jest bezprawna, ten projekt jest bezprawny. Nie macie państwo prawa głosować nad tym projektem" - oświadczył Szymański.
Zgodnie z uchwaloną przez Sejm nowelizacją Kodeksu wyborczego o ważności wyborów prezydenta, wyborów do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego rozstrzygać będzie cały skład "właściwej izby" Sądu Najwyższego. Również o ważności referendum ogólnokrajowego rozstrzygać będzie cały skład "właściwej izby" Sądu Najwyższego.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.