Reklama

Kapryśna Tanganika

Jezioro Tanganika jest bardzo kapryśne. Ludzie tu mieszkający czują respekt przed tą wielką błękitną wodą, która w jednej chwili może przemienić się w czarną otchłań

Reklama

Kapryśna Tanganika   Główna ulica w Kaleme Kalemie, kolonialne Albertville, zachwyca nas swoim zgiełkiem i postkolonialną architekturą. Jednak dawny swój urok ma już za sobą. Rankiem wybieramy się na poszukiwanie śladów naszego podróżnika. Przejazd żółtymi Brennaborami przez miasteczko wywołuje wielkie poruszenie. Zewsząd słyszymy “Bonjour Muzungu”. Niewątpliwie jesteśmy tematem rozmów, afrykańskim “break news” wśród ulicznych sprzedawców. Około południa całe miasteczko już  o nas wie.

Szukamy poczty. Z naszych notatek wiemy, że właśnie tu Kazik czekał z utęsknieniem na listy od żony i paczki z częściami do rowerów. Udaje nam się znaleźć pocztę. Niezawodna książeczka-pałeczka wywołuje po raz kolejny wielkie zdumienie, zaciekawienie. Pracownicy urzędu pocztowego są poruszeni nasza ideą.

Pani Kierownik opowiada nam historię poczty. Budynek został wybudowany w 1930. Za panowania Belgow był to jedyny punkt pocztowy w tym czasie w Albertville. Nie ma cienia wątpliwości, że to właśnie tu w 1933 Kazimierz Nowak odbierał pocztę od żony-Marysieńki, to właśnie tu nie odebrał paczki z oponami od Stomilu, bo źle zaadresowali i KN musiałby zapłacić niebotyczne cło;-). Pytamy czy istnieją jakieś archiwalne rejestry by to  udokumentować. Jednak nic takiego się nie zachowało. Ludność miejscowa słynie z wielkich zdolności utylizacyjnych. Tu nic się nie zmarnuje. Szczególnie wielkie ilości papieru.Pani kierownik z wielką chęcią przystaje na pomyśl umieszczenia nowakowej tabliczki w urzędzie pocztowym. I tak też się staje. Następnie otrzymujemy pamiątkowe wpisy do naszej “memory book”.

Kapryśna Tanganika   Afryka Nowaka z pracownikami poczty w Kalemie Afrykanowaka też zostawia swój ślad wpisując się w rejestry pocztowe. Pracownicy poczty chętnie się z nami fotografują, przekrzykując się nawzajem wyrażają wielkie zdumienie dla Kazika i jego wyczynu. Pełni wrażeń opuszczamy pocztę.

Czas na dalsze poszukiwania. Nasze kroki kierujemy ku pozostałościom misji Ojców Białych. W dawnych poklasztornych budynkach znajdują się teraz pokoje hotelowe zarządzane przez miejscowych menadżerów. Recepcjonista urzeczony naszą historią i kazikowym zdjęciem misji prowadzi nas na taras pod dachem.

Stąd rozpościera się przepiękny widok na Tanganikę i Kalemie. Duch nowakowej przygody jest wśród nas. Wymieniamy miedzy sobą radosne uśmiechy i refleksja nas spowija, że stoimy w tym samym miejscu co ON- prawie przed osiemdziesięciu laty. Robimy zdjęcia. Co prawda trudno obecnie dokładnie porównać rzeczywistość z nowakowym zdjęciem. Wszystko porosły wysokie trawy i drzewa, a Ojców Białych piłujących tego terenu dawno już tu nie ma.

Kapryśna Tanganika   Widok z tarasu dawnej placówki misyjnej Ojców Białych Późnym popołudniem pojawiamy się w miasteczku, każdy nasz krok jest starannie rejestrowany przez mieszkańców i przekazywany do miejscowej wiadomości lotem błyskawicy. Gdy pojawiamy się w sklepie po chleb to sprzedawca pyta czy udało nam się kupić lek w aptece, w której byliśmy przed południem. Wieczorny przechodzień mijany przez nas pyta czy w końcu udało nam się znaleźć ślady naszego “Grand Père”, dla którego wybraliśmy się do Afryki na rowerach. I tak Kazik został naszym Dziadkiem, a mieszkańcy Kalemie pewnie jeszcze długo będą wspominali muzungu na żółtych rowerach.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
3°C Poniedziałek
wieczór
wiecej »

Reklama