Do zamachu na biuro amerykańskiej organizacji humanitarnej Development Alternatives (DAI) doszło w piątek w Kunduzie na północy Afganistanu. W ataku, do którego przyznali się talibowie, zginęła co najmniej jedna osoba - agent ochrony będący obywatelem Niemiec.
Agencja Reutera informuje o co najmniej dwóch zabitych: Niemcu oraz afgańskim policjancie.
W piątek rano jeden z napastników wysadził w powietrze samochód przed wejściem do budynku. Następnie zamachowcy wdarli się do biura organizacji. Kilku zamachowców-samobójców zostało zabitych przez siły bezpieczeństwa, zanim zdołali zdetonować na sobie ładunki wybuchowe.
Talibowie przyznali się do dokonania ataku. Jak poinformowali, przeprowadziło go sześciu ludzi. Według oceny talibów w biurze DAI znajdowało się 52 cudzoziemców, nie licząc znajdujących się na zewnątrz ochroniarzy.
Przedstawiciel ambasady USA poinformował, że wśród kilku rannych jest cudzoziemiec.
Organizacja DAI jest finansowana przez amerykańską rządową agencję pomocy rozwojowej USAID.
Jak przypomina agencja AFP, w ostatnich miesiącach dochodziło w Afganistanie do wielu ataków na amerykańskie organizacje, szczególnie w prowincjach Helmand i Kandahar na południu kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.