We Włoszech powstał ruch obrony krzyży. Zaproponował on rozpisanie referendum, aby dać Włochom szansę wypowiedzenia się w sprawie obecności krucyfiksów w klasach szkół państwowych.
- Krucyfiks powinien być szanowany i jeśli trzeba, doprowadzimy do referendum – zapowiedział w Rzymie Roberto Mezzaroma podczas prezentacji Etycznego Ruchu na rzecz Międzynarodowej Obrony Krucyfiksu.
Spór o to toczy się po ubiegłorocznym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Na wniosek matki ucznia jednej z włoskich szkół, strasburski sąd orzekł wówczas, że obecność krzyża w szkołach państwowych jest „sprzeczna z prawem rodziców do wychowywania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami i prawem dzieci do wolności religijnej i przekonań”.
Po apelacji rządu włoskiego, Trybunał za kilka miesięcy wyda ostateczny wyrok, który będzie zobowiązujący dla Włoch. Otworzy to także drogę do wprowadzenia podobnego prawodawstwa w 47 państwach członkowskich Rady Europy.
Zdaniem członków ruchu, wyrok Trybunału „jednym pociągnięciem gąbki starł tysiące lat historii, same podstawy Europy”
Według ubiegłorocznych badań Instytutu Studiów Politycznych, Ekonomicznych i Społecznych „Eurispes”, 60 proc. Włochów opowiada się za tym, by krzyże wisiały w szkołach i instytucjach państwowych.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.