Prezydent Donald Trump zagroził uderzeniem odwetowym sprawcy sobotniego ataku na rafinerie w Arabii Saudyjskiej, na skutek którego wydobycie saudyjskiej ropy zmniejszyło się o połowę, co z kolei może spowodować wzrost cen tego surowca na światowych rynkach.
Trump nie sprecyzował, kogo USA uważają za sprawcę ataku na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej. "Możemy powiedzieć, że znamy winowajcę, jesteśmy gotowi do odwetu na podstawie weryfikacji, ale czekamy aż Królestwo (Arabia Saudyjska - PAP) powie nam, kto to jest (...) i w jakiej formie będziemy musieli działać" - napisał w niedzielę prezydent USA na Twitterze.
Już w sobotę szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo oskarżył Iran o atak na saudyjskie rafinerie. Władze w Teheranie zaprzeczyły, by miały z tym jakikolwiek związek.
Z kolei Donald Trump zaprzeczył w niedzielę na Twitterze, że gotów jest spotkać się z prezydentem Iranu bez żadnych warunków wstępnych. Agencja dpa przypomina, że jeszcze niedawno prezydent USA sam wspominał, że jest otwarty na właśnie takie spotkanie - bez warunków wstępnych.
Doradczyni prezydenta USA Donalda Trumpa, Kellyanne Conway nie wykluczyła ewentualnego spotkania Trumpa z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim w kuluarach sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, zastrzegając przy tym, że atak na saudyjską rafinerię "temu nie pomógł". "Pozwolę prezydentowi ogłosić, czy spotkanie się odbędzie, czy nie" - powiedziała Conway w programie "Fox News Sunday".
Zaznaczyła, że amerykańskie sankcje na Iran i polityka "maksymalnej presji" na ten kraj w związku z irańskim programem nuklearnym i rakietowym będą kontynuowane bez względu na to, czy przywódcy się spotkają. "Nie pomaga się swojej sprawie", atakując Arabię Saudyjską, obszary cywilne i krytyczną infrastrukturę, co wpływa na globalne rynki energii - wskazała.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.