W Kenii nasilają się ponownie ataki powiązanej z Al Kaidą somalijskiej Al Szabab. To organizacja islamistyczna walcząca m.in. o wprowadzenie prawa szariatu i ustanowienie kalifatu.
Po niedzielnym (5 stycznia) ataku na amerykańską bazę lotniczą Manda Bay w Lamu, który miał miejsce równo rok po zamachu na hotel Dusit w Nairobi, kiedy to zginęło 21 osób, islamiści zniszczyli również maszt telekomunikacyjny w Garissie, a we wtorek (7 stycznia) zaatakowali szkołę podstawową w mieście Saretho w hrabstwie Garissa.
Podczas ostatniego ataku na szkołę zginęła co najmniej czwórka dzieci, które próbowały się chronić na tamtejszym posterunku policji. Uczniowie zostali zabici przez islamistów w chwili ucieczki. We wcześniejszym ataku na bazę wojskową zginęły trzy osoby a dwie zostały ranne.
Ataki w Kenii narastają, z okresami przerw, od czasu zamachu na centrum handlowe Westgate w Nairobi 21 września 2013 roku. Wtedy zginęło 67 osób, a ponad 200 zostało rannych.
Najbardziej bezwzględnym aktem terroru dokonanym przez islamistów był zamach 2 kwietnia 2015, w Wielki Czwartek, na kampus uniwersytecki w Garissie. Zginęło w nim wówczas 147 osób. Ofiary były selekcjonowane ze względu na religię. Zabijano chrześcijan.
To powtarzająca się praktyka. Atakujący na drogach północno wschodniej Kenii dżihadyści Al Szabab, karzą pojmanym recytować szahadę jako warunek pozostawienia przy życiu. Do podobnego zdarzenia doszło również 2 stycznia, kiedy ostrzelany został autobus jadący z Mombasy do Lamu. Trzy osoby, które nie wyrecytowały islamskiego wyznania wiary zostały zabite.
"Zamachów było w Kenii znacznie więcej. Dziś ludzie żyją w strachu. Rodzice boją się puszczać dzieci same do szkoły w obawie przed porwaniami ich przez członków grup radykalnych. Sytuacja zagrożenia odbija się na codziennym życiu ludzi i pracy" - mówił podczas jednej z rozmów wiara.pl, abp Mombasy Martin Kivuva.
Podkreślał zarazem, że "ani w Kenii, ani w Mombasie nie mamy konfliktu religijnego pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami. Problemem nie jest religia, ale radykalizm". A temu sprzyja "brak wykształcenia i bezczynność. Ludzie ulegają ekstremistom, będąc wabieni pieniędzmi, perspektywą zmiany miejsca zamieszkania i lepszego życia".
Obecne ataki islamistów nasilają się od grudnia. Są odwetem za obecność wojsk kenijskich w Somalii, które wspomagają władze somalijskie w walce przeciw islamskim terrorystom.
Al Szabab atakuje przede wszystkim tereny przygraniczne. Na jego celowniku są posterunki policji a także obiekty cywilne, jak szkoły, urzędy czy kursujące pomiędzy kenijskim wybrzeżem a stolicą Nairobi autobusy.
Wojska kenijskie początkowo weszły do południowej Somalii, by utworzyć strefę buforową mającą zapobiegać przedostawaniu się dżihadystów do Kenii. Obecnie wchodzą w skład sił pokojowych Unii Afrykańskiej operujących w Somalii.
Ocenia się, że w szeregach Al-Szabab walczy obecnie od 3 tys. do 10 tys. bojowników islamskich.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.