Instytut Pamięci Narodowej spróbuje pomóc ustalić przybliżone dane dotyczące liczby Polaków wywiezionych na Wschód - zadeklarował w piątek w Białymstoku p.o. prezesa IPN Franciszek Gryciuk. Zastrzegł jednak, że dokładnych danych nie da się ustalić.
To odpowiedź na apel prezesa Związku Sybiraków Tadeusza Chwiedzia, który w czasie uroczystości 10. Międzynarodowego Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru apelował do historyków o badania na temat liczby wywiezionych na Wschód.
Chodzi o dużą rozbieżność między danymi podawanymi przez Związek Sybiraków i przedstawianymi przez historyków badających temat wywózek na Wschód. Prezes Chwiedź powtórzył w czasie uroczystości, że Związek Sybiraków przyjmuje liczbę 1,35 mln osób wywiezionych. Wyjaśniał to badaniami komisji historycznej organizacji oraz danymi Głównego Urzędu Statystycznego z 1994 roku.
"Czas najwyższy, aby historycy zaprzestali przetargu, a na podstawie badań naukowych i dokumentów źródłowych ustalili liczbę deportowanych. Należy się to wszystkim Polakom, a Sybirakom w szczególności. W 70. rocznicę deportacji zgłaszamy po raz kolejny nasz sybiracki apel o ustalenie tych danych" - mówił Chwiedź.
Historycy przywołują bowiem inne niż Sybiracy dane. Np. na podstawie różnych źródeł sowieckich, które to informacje były przedstawiane w Białymstoku w 2007 r. przed siódmą edycją Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru, oceniano, że w latach 1939-41 represje sowieckie dotknęły niespełna 500 tys. obywateli polskich, z czego 320 tys. to osoby przymusowo wywiezione.
"Rozmawialiśmy już z panem prezesem, by może ewentualnie powołać przy oddziale białostockim jakąś komórkę, która by zajmowała się deportacjami na Sybir i być może właśnie ta komórka byłaby w stanie przynajmniej przybliżyć (te dane - PAP)" - powiedział PAP Franciszek Gryciuk.
Dodał, że jest przekonany, że dokładnych liczb "nie da się uchwycić". Zwrócił np. uwagę, że nie zawsze w spisach deportacyjnych Rosjanie ujmowali całe rodziny.
"Nie wiem, czy z niedbalstwa, czy wynikało to z pewnego świadomego działania służb, żeby dane zaniżać. (...) A więc tu trzeba będzie jakąś wielką kwerendę przeprowadzić, nie tylko w archiwaliach, ale także w formie jakiegoś wywiadu i ankiet wśród osób jeszcze żyjących" - ocenił.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.