"Koronawirus sprawił, że mamy kolejny kryzys w już i tak głębokim kryzysie humanitarnym".
Pandemia sprawia, że w Turcji coraz bardziej narastają nastroje antysyryjskie skierowane przeciwko migrantom, którzy znaleźli w tym kraju schronienie przed trwającą od dekady wojną. Wcześniej Turcy patrzyli na nich jak na braci-muzułmanów, którym trzeba pomóc, teraz jako na ludzi odbierających im chleb i pracę.
"Koronawirus sprawił, że mamy kolejny kryzys w już i tak głębokim kryzysie humanitarnym” – tak sytuację 3,6 mln Syryjczyków, którzy znaleźli schronienie w Turcji definiuje Hakan Biligin, kierujący stowarzyszeniem „Lekarze świata”, które działa w obozach dla uchodźców. Przypomina on, że aż połowa wszystkich mieszkających w tym kraju Syryjczyków uzależniona jest od pomocy humanitarnej. Otrzymują 17 euro na miesiąc. Władze Turcji nie przewidują dla nich dodatkowych programów wsparcia. Z tego muszą się wyżywić, opłacić mieszkanie, zapłacić za wodę i elektryczność.
Pandemia znacznie pogłębiła nieufność wobec uchodźców, którzy oskarżani są o to, że przyczyniają się do pogarszania sytuacji społeczno-ekonomicznej rodowitych mieszkańców Turcji. Nie widzą oni już w Syryjczykach ludzi, którym trzeba pomóc, tylko niechcianych gości. Integracja staje się praktycznie niemożliwa. Turcy obawiają się również, że dramatyczna sytuacja higieniczna w obozach dla uchodźców, gdzie brakuje wody i sanitariatów, może przyczynić się do większego rozprzestrzeniania koronawirusa. „Lekarze świata” apelują do wspólnoty międzynarodowej o objęcie także uchodźców dodatkowymi programami wsparcia z powodu pandemii.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.