"Słowo" biskupów niemieckich jest jednostronnym i odważnym aktem wyznania win, że w okresie hitleryzmu i w czasie II wojny światowej biskupom niemieckim zabrakło odwagi, by powiedzieć zdecydowanie "nie" nazistowskiemu systemowi i wojnie - zaznacza abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki.
Czy nie ukazuje się on zbyt późno?
Można o tym dyskutować. Ważne jest, że "Słowo" zawierające takie treści ukazało się i koresponduje z treścią wystąpień polityków niemieckich. Wspomnijmy choćby słowa Franka-Waltera Steinmeiera wygłoszone w Warszawie 1 września 2019 r.: "Osiemdziesiąt lat temu mój kraj, Niemcy, napadły na swój sąsiedni kraj - Polskę - Pańską ojczyznę. Moi rodacy rozpętali okrutną wojnę, która miała kosztować życie ponad pięćdziesiąt milionów istnień ludzkich - wśród nich miliony obywatelek i obywateli Polski. Ta wojna była zbrodnią niemiecką. Historia tego miejsca jest tego świadectwem. Już od pierwszego dnia wojny Niemcy ostrzeliwali Warszawę. Przez lata siali ogromne spustoszenie w tym mieście. Całe dzielnice miasta zrównali z ziemią. Deportowali jego mieszkańców. Mordowali mężczyzn, kobiety i dzieci". W podobnym tonie, w zgodności z faktami historycznymi, wypowiedział się również w Wieluniu, mieście zbombardowanym przez niemieckie lotnictwo w dniu wybuchu II wojny światowej.
"Słowo" biskupów niemieckich jest jednostronnym i odważnym aktem wyznania win, że w okresie hitleryzmu i w czasie II wojny światowej biskupom niemieckim zabrakło odwagi, bo powiedzieć zdecydowanie "nie" nazistowskiemu systemowi i wojnie, a raczej pojawiały się z ich strony słowa umacniające, a wiec czyniące ich "współwinnymi" - jak napisano.
Ponadto zwróćmy uwagę, że w "Słowie" jest przywołany rok 1965, kiedy ogłoszono historyczny orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słynnymi słowami: "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie". To w tym właśnie roku biskupi niemieccy dali "zielone światło" do szerokich badań naukowych nad rolą Kościoła katolickiego w okresie nazizmu. Można zatem stwierdzić, że list był istotnym impulsem do podjęcia takich badań i dzisiaj łatwo poznać ich wyniki.
Współwinę w pewnym stopniu równoważy wspaniała postawa wielu niemieckich księży męczenników w czasie II wojny światowej...
Dla pełni obrazu trzeba przypomnieć, że w Niemczech w okresie nazistowskim prześladowane były religie i Kościoły oraz duchowni. W jakimś stopniu "uwikłanie", o którym mówi dokument równoważy krytyczna postawa wielu niemieckich księży i biskupów tak katolickich, jak i protestanckich. Wspomnijmy chociażby kard. Klemensa Augusta von Galena, biskupa Münster, i duchownych takich jak: bł. Bernard Lichtenberg, proboszcz katolickiej katedry w Berlinie, jezuita ks. Alfred Delp, niemieccy pastorzy luterańscy: Martin Niemöller i Dietrich Bonhoeffer. Ponadto wielu duchownych niemieckich, którzy dzielili los z duchownymi z okupowanej Polski w obozie koncentracyjnym w Dachau.
Czy i dlaczego list ten jest ważny w obecnych czasach, gdy pamięć o wojnie, jej przyczynach zanika w świadomości społeczeństw? Na ile jest przestrogą wobec obecnych nacjonalistycznych i populistycznych ruchów?
List ma wielu adresatów. Jednym z najważniejszych jest oczywiście Kościół katolicki w Niemczech, ale nie tylko. Jest on przestrogą przed zaniechaniem i pośrednio zachęca do odwagi w zajmowaniu stanowiska wobec aktualnych problemów społeczno-politycznych nie tylko w Niemczech. Dlatego warto poznać jego treść.
Dokument jest też ważny w kontekście rosyjskich prób obarczania Polski za wybuch II wojny światowej...
Jak wspomniałem list wpisuje się w aktualny język polityków niemieckich: prezydenta i pani kanclerz o II wojnie światowej. Jest to język prawdy, potwierdzający świadomość odpowiedzialności, jaką ponoszą Niemcy za wywołanie II wojny światowej. Jest to wystarczający fakt, który obala próby obarczenia Polski odpowiedzialnością za rozpętanie II wojny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.