Wojewoda podkarpacki Ewa Leniart powiedziała w sobotę dziennikarzom, że teraz najbardziej niezbędną sprawą jest pomoc w sprzątaniu tego wszystkiego, co przyniosła woda. Dodała, że nie wiadomo jeszcze, jakie są straty, ale będą one na pewno bardzo duże.
W piątek po południu nad częścią woj. podkarpackiego przeszły gwałtowne ulewy. Najtrudniejsza sytuacja jest w powiatach: rzeszowskim, łańcuckim, przeworskim i w przemyskim. Ewakuowano około 400 osób. Woda zalała drogi, domy, budynki gospodarcze, szkoły, strażnice OSP i studnie. Tam, gdzie już ustąpiła, widać ogromne zniszczenia.
Wojewoda, która razem z premierem wizytowała najbardziej dotknięte żywiołem tereny, podkreśliła, że obecnie najważniejsze jest sprzątnie tego wszystkiego, co przyniosła woda.
"Te działania trwają, wykorzystujemy do tego celu zarówno PSP,jak i OSP, są również żołnierze WOT i wojska operacyjne" - dodała na konferencji prasowej w Albigowej w powiecie łańcuckim.
Żołnierze operacyjni z batalionu w Nisku będą pomagać w odtworzeniu zerwanych mostów, m.in. w Handzlówce w powiecie łańcuckim.
"Wierzę, że mieszkańcy i te wspólnoty lokalne zadziałają jak najpełniej i zdołamy ten trudny czas spożytkować jak najlepiej, żeby wrócić do tych warunków, które były przed ulewami" - zaznaczyła wojewoda.
Leniart, pytana o straty, odpowiedziała, że jest za wcześnie na podawanie nawet szacunkowej wartości. Dodała, że będą one bardzo duże.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.