Wezbrane po deszczach rzeki spowodowały w nocy z poniedziałku na wtorek powodzie na północny Czech. Władze ewakuowały kilkudziesięciu ludzi. Wieś Viszniova pod Frydlantem jest odcięta od świata.
Viszniovą woda z rzeki Smiedy (w Polsce - Witki) zalała z kilku kierunków. Już wcześniej władze ewakuowały kilkudziesięciu mieszkańców. Później - ze względu na zagrożenie - strażacy nakazali pracownikom lokalnej fabryki opuszczenie miejsc pracy.
Poziom Smiedy wciąż wzrasta. Rzeka zalała miejscową drogę i policja wpuszcza do wsi jedynie mieszkańców okolicy. Pod wodą znalazło się również kilka domów z pobliskiej wsi Poustka.
Stan najwyższego zagrożenia obowiązuje na czterech rzekach województwa libereckiego: Jerzicy, Mandavie, Ploucznicy i Rasznicy. Kolejne dziewięć rzek, w tym Łaba, Izera i Nysa Łużycka, przekroczyło stan alarmowy. Ich poziom powoli opada.
Wysoki jest także stan rzek w środkowych Czechach. Zalane są drogi, pod wodą znalazło się około 20 domów i ogrodów.
Według meteorologów od godziny 18 w poniedziałek w krajach usteckim i libereckim spadło do 30 mm deszczu na metr kwadratowy. Opady mają ustać po południu.
Ze względu na zalanie sieci wodociągowej do niektórych małych miejscowości ruszyły cysterny z wodą pitną.
"Ewakuowani ludzie najprawdopodobniej będą mogli wrócić do swych domów we wtorek w godzinach popołudniowych. Wszystko oczywiście zależy od ilości opadów" - poinformował wicewojewoda kraju libereckiego Martinn Sepp.
Ze względu na nagłą powódź w regionie nieprzejezdnych jest kilkanaście dróg. Woda podmyła też most i wdarła się na ulice Dieczina (w kraju usteckim, pod granicą z Niemcami).
"Przykre jest to, że - według moich informacji - woda w niektórych miejscach zniszczyła te naprawy, które zdążyliśmy wykonać po sierpniowych powodziach" - dodał wicewojewoda.
W sierpniu powodzie na północy Czech spowodowały straty rzędu kilku miliardów koron (kilkuset milionów złotych) i doprowadziły do śmierci pięciu osób. Wciąż trwa usuwanie skutków powodzi.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.