Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest zdania, że prezes PiS Jarosław Kaczyński "prowadzi politykę, jakby był dysydentem w niedemokratycznym kraju". Szef MSZ podkreślił, że polityka "to nie wykrzykiwanie swojego bólu", ale prowadzenie realnych działań.
W piątek w porannym programie TVP1 Sikorski odnosił się m.in. do artykułu prezesa PiS pt. "Sojusznicy i wartości", który został skierowany do polityków i środowisk opiniotwórczych na świecie oraz do eurodeputowanych i ambasadorów akredytowanych w Polsce. Kaczyński m.in. ostrzega w nim, że Rosja systematycznie odbudowuje swoją strefę wpływów, jednocześnie ocenia, że maleje zaangażowanie USA w Europie.
W ocenie szefa polskiej dyplomacji, informowanie przez lidera Prawa i Sprawiedliwości ambasadorów o stanowisku jego partii jest "dziwne", "jakby ambasadorowie nie mogli do niego przyjść i zapytać". "Tradycyjnie opozycja nie prowadzi polityki tylko PR, o który nas oskarża" - dodał Sikorski.
Jak mówił, polityka to "nie jest wykrzykiwanie swojego bólu i narzekanie na sąsiadów czy sojuszników, że nie dość robią dla nas, po naszej myśli", ale "prowadzenie realnych działań, które zmienią korelacje sił wokół nas". "Proponuję byśmy mówili o polityce zagranicznej, a nie o PR-ze i publicystyce prezesa Kaczyńskiego. Mówmy o rzeczach poważnych" - stwierdził minister.
Sikorski mówił, że w czwartek, już po raz trzeci, był w Mołdawii. "Odwiedziłem Mołdawię jako pierwszy minister spraw zagranicznych wolnej Polski (...) Dzięki aktywności Polski powstała grupa przyjaciół Mołdawii, dzięki której wczoraj w Kiszyniowie spotkało się kilkunastu ministrów spraw zagranicznych z całej Europy i Mołdawia, z krajów Partnerstwa Wschodniego, ma najlepsze perspektywy zbliżenia z UE" - powiedział minister SZ. "To jest ważniejsze niż list prezesa Kaczyńskiego" - dodał.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.