Nieznane osoby zmieniły 31 sierpnia zamki w pomieszczeniach służbowych mińskiego kościoła katolickiego św. Szymona i św. Heleny, zwanego "Czerwonym". Tamtejszy proboszcz ks. kan. Władysław Zawalniuk oświadczył, że złamano cztery zamki w drzwiach, a następnie wymieniono je na inne. Ani jego, ani nikogo z jego współpracowników nie uprzedzono o tym, nie powiadomiono też, kto tego dokonał i w jakim celu.
Osobom pracującym w tej świątyni wydano tylko jeden zestaw kluczy do nowych zamków pomieszczeń. Na razie nie wiadomo, kto jeszcze ma klucze do nich i jak w tej niezrozumiałej sytuacji będzie zapewnione bezpieczeństwo w tym historycznym budynku w samym centrum stolicy Białorusi. Aby zapobiec przedostaniu się tam osób postronnych, na polecenie proboszcza drzwi opieczętowano kartkami z pieczątkami parafialnymi.
Nie jest to pierwszy nieprzyjazny akt wobec jednej z największych mińskich świątyń katolickich w ostatnim czasie. W lipcu miejscowa wspólnota, która z własnych pieniędzy utrzymuje ten obiekt, została powiadomiona o zadłużeniu w wysokości ok. 160 tys. rubli białoruskich (ponad 220 tys. zł). W sprawie tej Kuria Mińsko-Mohylowska wydała oświadczenie, wskazujące na bezpodstawność i niesprawiedliwość tego rodzaju roszczeń.
23 sierpnia w kościele nagle wyłączono prąd, a 3 dni później funkcjonariusze struktur siłowych zablokowali na pewien czas wszystkie wejścia do środka, gdzie znajdowali się wierni i zwiedzający, na co władze kościelne odpowiedziały natychmiast stanowczym protestem. Mimo wszystko jednak msze i nabożeństwa odbywają się tam zgodnie z przyjętym porządkiem.
W niedzielę 30 ub. miesiąca o godz. 17 tamtejsi wierni wraz z ks. Zawalniukiem włączyli się duchowo w modlitwę za ojczyznę, o którą prosił nowy prawosławny egzarcha całej Białorusi, metropolita miński i zasławski Beniamin.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.