Po ponad miesiącu od rozpoczęcia działań wojennych do Tigraj przybył pierwszy konwój z międzynarodową pomocą humanitarną.
Transport zorganizowały władze Etiopii we współpracy z lokalnym Czerwonym Krzyżem. Siedmioma ciężarówkami dostarczono przede wszystkim leki i sprzęt medyczny przeznaczony dla szpitala w Makalle, stolicy regionu. Wsparcia oczekiwano od kilkunastu dni, jednak ze względu na trwające walki konwój musiał czekać na zakończenie działań militarnych lub omijać niebezpieczne miejsca.
W ostatnich godzinach zrobiono także kolejny krok w stronę zakończenia konfliktu na polu dyplomatycznym. Premier Sudanu Abdalla Hamdok zgodził się ze swoim etiopskim odpowiednikiem premierem Abiyem Ahmedem, że należy pilnie zorganizować spotkanie bloku państw Afryki Wschodniej w celu rozwiązania kryzysu w regionie Tigraj.
Strony zasiądą do stołu rozmów zorganizowanego przez Międzyrządową Organizację ds. Rozwoju (IGAD), która przyczyniła się m.in. do zawarcia pokoju w Sudanie w 2005 r. Do stowarzyszenia należy sześć państw: Dżibuti, Etiopia, Somalia, Sudan, Uganda i Kenia. „Jedynym rozwiązaniem tego konfliktu są rozmowy na szczeblu dyplomatycznym” – powiedział Abdalla Hamdok.
Podobnego zdania jest ks. Giulio Albanese, misjonarz od wielu lat pracujący w Afryce. W wywiadzie dla papieskiej rozgłośni powiedział on, że bez dialogu może dojść do eskalacji konfliktu poza granice Etiopii i odnowienia zatargu z Erytreą.
Społeczność międzynarodowa nie wie, jak bardzo cierpią mieszkańcy Tigraj
„Międzynarodowa pomoc, która przybyła w ostatnich godzinach, jest czymś koniecznym i niezbędnym, aby uratować wielu ludzi, jednak to lek, który działa wyłącznie na objawy choroby. Aby zakończyć przemoc w Tigraj, konieczne jest rozwiązanie dyplomatyczne – powiedział ks. Giulio Albanese. – Niestety, jak to bywa w czasie wojen, największą cenę potyczek zbrojnych płacą nie politycy, ale niewinna i bezbronna ludność cywilna. Docierają do nas straszliwie wieści o cierpieniu ludności, a to zaledwie czubek góry lodowej. Ze względu na pandemię dziennikarze nie mają dostępu w rejony walk i społeczność międzynarodowa nie wie niczego o okropieństwach, które się tam dzieją. Dlatego tak ważne jest, aby szybko zakończyć działania militarne. To lokalny konflikt, ale jest ryzyko, że może eskalować i stać się niebezpieczny dla całego tego regionu Afryki i doprowadzić do jego destabilizacji.“
Pomoc, która dotarła w rejony walk, jest kroplą w morzu potrzeb. Dyrektor generalna UNICEF-u zaznacza, że ze względu na trwające działania militarne pomoc humanitarna wciąż nie dociera do ponad 2,3 mln potrzebujących dzieci w Tigraj. „Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, ponieważ im dłużej nie będziemy w stanie do nich dotrzeć, w tym gorszym będą stanie, ponieważ niedługo skończą się zapasy żywności, leków, wody, paliwa i innych podstawowych produktów” – powiedziała Henrietta Fore.
Jej zdaniem ochrona i pomoc dla tych dzieci, z których wiele to uchodźcy i przesiedleńcy wewnętrzni, musi być priorytetem. „Wspólnie z naszymi partnerami jesteśmy gotowi zapewnić pomoc humanitarną oraz leki. Rozdzieliliśmy już zapasy wśród kilku partnerów w Tigraj, ale to nie wystarczy. Musimy być w stanie zapewnić większe wsparcie i mieć pełny dostęp do regionu, aby ocenić zakres potrzeb” – powiedziała Henrietta Fore.
Dyrektor UNICEF-u wezwała władze Etiopii do umożliwienia dostarczenia pomocy humanitarnej oraz swobodnego przemieszczania się cywilów, którzy uciekają z rejonu walk, w tym tych, którzy wystąpili o przekroczenie granicy w poszukiwaniu ochrony społeczności międzynarodowej. „Nie wolno dłużej zwlekać z zaspokojeniem podstawowych potrzeb dzieci i kobiet” – powiedziała Henrietta Fore.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.