Za sprawą kilku agencji prasowych i innych mediów, w tym także katolickich, ofiarą manipulacji stało się Opus Angelorum - można przeczytać na stronie internetowej "Naszego Dziennika". Tytuł tekstu brzmi: Rozbijanie Kościoła w mediach.
Poniżej zamieszczono wyjaśnienie dotyczące Opus Angelorum - publicznego stowarzyszenia wiernych i Zakonu Kanoników Regularnych Świętego Krzyża i Sióstr Świętego Krzyża, który z tym stowarzyszeniem ma związek.
4 listopada ukazała się informacja nt. listu okólnego do biskupów, dotyczącego obecnej sytuacji doktrynalnej i kanonicznej stowarzyszenia Opus Angelorum. List ogłosiła Kongregacja Nauki Wiary 2 października. Potwierdzono w nim - jak pisze KAI - że "Dzieło Aniołów podporządkowało się doktrynie oraz normom liturgicznym i kanonicznym Kościoła. Stanowi publiczne stowarzyszenie wiernych. Również Zakon Kanoników Regularnych Świętego Krzyża i Siostry Świętego Krzyża, mające związki z Opus Angelorum, działają za zgodą władz kościelnych." Zastrzeżono jednak, że "pewna grupa członków Dzieła, w szczególności kapłani, którzy odeszli lub zostali wydaleni z Zakonu Kanoników, nie przyjęła norm nałożonych przez władze kościelne i nadal stosuje zabronione praktyki. Dlatego Kongregacja Nauki Wiary wzywa ordynariuszy do czujności wobec tego typu inicjatyw." (cytaty z informacji zamieszczonej w portalu wiara.pl).
Pismo przypomina w związku z tym "poprzednie normy Kongregacji z 1983 i 1992 r., które stanowiły, że kult oddawany aniołom musi być zgodny z nauczaniem Kościoła, nie może natomiast opierać się na domniemanych objawieniach, które miała otrzymać Bitterlich, ani ich upowszechniać. Muszą być w nim również przestrzegane obowiązujące w Kościele przepisy liturgiczne, szczególnie dotyczące Eucharystii." (również cytat z informacji KAI opublikowanej w naszym portalu).
Dzisiaj w "Naszym Dzienniku" czytamy:
"Wydawałoby się, że przesłanie listu jest jednoznaczne, jednak wiele mediów postanowiło wykorzystać wzmiankę o możliwych malwersacjach ze strony tych, którzy z ruchu odeszli, i tak ją przekształciło, że w konsekwencji Opus Angelorum zostało przedstawione jako sekta. "Gazeta Wyborcza"[...] informuje swoich czytelników, jakoby Watykan "ostrzegał przed sektą", i wiele cennego miejsca poświęca na opluwanie stowarzyszenia, nazywając je "krnąbrnym" i "poza wszelką kontrolą społeczności Kościoła". Co ciekawe, pisząc o tej rzekomej krnąbrności, informację tę umieszcza w cudzysłowie i tym samym insynuuje, jakoby dokładnie takie sformułowanie pochodziło z listu prefekta Kongregacji Nauki Wiary i odnosiło się do ruchu. W manipulacji tej wtórują jej portale internetowe, jak Onet.pl, Znak.org.pl, Sfora.pl, Wiara.pl. Gdy chodzi o niektóre źródła katolickie, one niestety również, opierając się zapewne na informacjach z drugiej ręki, dały się zwieść tej agresywnej nagonce i na pierwszy plan wysuwa się tam wiadomość o nieprawidłowościach. Tak stało się m.in. w przypadku Katolickiej Agencji Informacyjnej. Niestety, korzystając z jej zasobów, "Nasz Dziennik" również w krótkiej notce z 5 listopada zamieścił te nieprawdziwe informacje."
Od Redakcji:
Rozumiem zatem, że "Nasz Dziennik" dał się zwieść, pisząc w notce z 5 listopada krótko o nieprawidłowościach (i tylko nieprawidłowościach), a wiara.pl (publikując informację KAI, nota bene prawdziwą i pełną, można mieć zastrzeżenia tylko do tytułu i rozłożenia akcentów) wtóruje Gazecie Wyborczej w manipulacjach i rozbijaniu Kościoła.
Najlepszym komentarzem do sytuacji wydaje mi się zdecydowanie cytat z dzisiejszej publikacji "Naszego Dziennika":
"Jeżeli media - niezależnie od tego, czy są katolickie, laickie czy specjalistyczne - podają nieprawdę, to ich działanie zawsze jednakowo kwalifikuje się jako manipulacja czy też pewien skandal, który chce się przeprowadzić w imię jakichś tam założeń przyjętych przez danego dziennikarza" - czytam w komentarzu prof. Krystyny Czuby, medioznawcy z UKSW w Warszawie i WSKSiM w Toruniu.
Linki do informacji znajdujących się w portalu (obu za KAI), a także tekstów w "Naszym Dzienniku" można znaleźć poniżej.
Joanna Kociszewska
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.