Super Express ma przeprosić b. marszałka Sejmu i szefa MSWiA Ludwika Dorna (niezrz.) i zapłacić mu 15 tys. zł za naruszający dobra osobiste zarzut w tekście, że nie chce płacić alimentów, podczas gdy chciał on ich obniżenia - orzekł w środę stołeczny sąd apelacyjny.
Sprawa miała także wymiar polityczny, bo zachowanie Dorna - w 2008 r. posła PiS, ale już na marginesie tego ugrupowania, komentowali lider partii Jarosław Kaczyński i poseł Jacek Kurski. "Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny, no łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji" - mówił lider PiS. Pytany o te słowa Kurski wyjaśniał, że prezesowi chodziło o "sprawy uregulowania zobowiązań związanych z poprzednim małżeństwem".
Dorn uznał to za "oszczercze pomówienia". Pozwał J. Kaczyńskiego za jego wypowiedzi o alimentach i prawomocnie wygrał proces.
Niezależnie od tego mec. Agnieszka Metelska, która reprezentuje Dorna w sądzie sformułowała pozew o ochronę dóbr osobistych przeciw "SE". Powód zażądał od wydawcy gazety przeprosin i 30 tys zł. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał to powództwo i zasądził od wydawcy gazety żądaną sumę.
"Super Express" odwołał się od wyroku i w środę Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpoznał apelację pozwanych. Utrzymał nakaz przeprosin, precyzując, że "SE" ma je złożyć Dornowi za przypisanie mu niechęci do płacenia alimentów. Obniżył też kwotę zadośćuczynienia o połowę - z 30 do 15 tys. zł.
Wyrok jest prawomocny i podlega wykonaniu. Teoretycznie strona pozwana może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Nie wiadomo, czy tak uczyni.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.