Do 54 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych katastrofy pociągu, który wykoleił się w piątek rano w tunelu w pobliżu miasta Hualian we wschodniej części Tajwanu. Wśród zabitych jest jeden obcokrajowiec - Francuz, który podróżował pociągiem.
Siedem osób jest w stanie krytycznym; 78 zostało lekko rannych, a 32 mają średnie obrażenia.
Wcześniejszy bilans mówił o 48 ofiarach śmiertelnych i 118 rannych.
Jest to największa od 40 lat katastrofa kolejowa na Tajwanie; w okresie tym doszło do 10 takich wypadków, przy czym w ostatnim w 2018 roku zginęło 18 osób.
Ekipom ratunkowym udało się już wydobyć wszystkie osoby zakleszczone we wraku pociągu. Wśród rannych znajduje się również obywatel Japonii. Wciąż trwa identyfikacja innych poszkodowanych.
Według najnowszych informacji władz w pociągu składającym się z ośmiu wagonów przebywało ponad 350 pasażerów. Wagon drugi i trzeci tylko wypadły z szyn, natomiast wagony od 4 do 8 znajdują się cały czas w tunelu. Największemu zniszczeniu uległy wagony 7 i 8, to w nich znajdowało się najwięcej zabitych i rannych.
Przyczyną katastrofy było stoczenie się na pociąg źle zaparkowanej maszyny do robót ziemnych, która uderzając w pociąg za południowym wyjazdem z tunelu doprowadziła do tego, że skład wjechał w ścianę tunelu. Kierowcy maszyny nie było w środku, gdy doszło do wypadku; najprawdopodobniej nie zaciągnął on hamulca w pojeździe. Lokalna policja przesłuchuje właściciela pojazdu.
Do wypadku doszło w czasie długiego weekendu z okazji święta Qinming, w trakcie którego Tajwańczycy udają się na groby swoich bliskich. W tym okresie wielu Tajwańczyków podróżuje i odwiedza swoje rodziny.
Pociąg Taroko, który uległ wypadkowi, obsługiwał połączenie na jednej z najpopularniejszych wśród turystów tras na Tajwanie. Jechał z położonego na północy miasta Nowe Tajpej do położonego na południu miasta Tajdong.
Służby kolejowe zamknęły trasę, na której doszło do wypadku; szacuje się, że naprawa linii może potrwać do siedmiu dni.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.