Mark Hublar podróżuje po całych Stanach, rozmawiając z biznesmenami, politykami i celebrytami i przekonuje ich, że osoby niepełnosprawne mają swoje miejsce w społeczeństwie. Sam wie o tym najlepiej - ma zespół Downa.
Mark Hublar jest spełnionym człowiekiem. Widać to już w jego powitaniu - przyjacielski uśmiech, wyciągnięta dłoń, pewny kontakt wzrokowy i paplanina. - Kocham ludzi i uwielbiam z nimi rozmawiać - mówi o sobie. Obie te cechy wykorzystał, aby swoją pasję przekuć w karierę: pracuje jako mówca motywacyjny, przekonujący do zatrudniania osób niepełnosprawnych. A o niepełnosprawności może powiedzieć wiele - ma zespół Downa.
Mark skończył szkołę średnią, a następnie college, gdzie uzyskał dyplom z wystąpień publicznych. Prowadzi samodzielne życie, zarabiając na swoje utrzymanie dzięki założonej z pomocą rodziny firmie “Mark Hublar Speaks”.
Dzięki swojej pracy podróżuje całych Stanach, rozmawiając z właścicielami korporacji i organizacji non-profit, pracodawcami i członkami Kongresu. Wśród osób, które spotkał, jest długa lista polityków, sportowców i celebrytów.
- Chciałbym, aby osoby z niepełnosprawnością mogły włączać się w życie społeczne i aby otrzymywały prawdziwą pracę z prawdziwym wynagrodzeniem, adekwatnym do tego, co robią - wyjaśnia Mark.
Wychowany w głęboko wierzącej, katolickiej rodzinie, swoją pracę traktuje jako misję. - Bóg chce, żebym dla niego pracował, Bóg chce, żebym był dla niego mówcą - podkreśla.
Mark Hublar Speaks
"Boże, nie wiem, co się stanie"
Życie, jakie dziś prowadzi, stało się możliwe dzięki wierze, kochającej rodzinie i kluczowej decyzji, którą rodzice Marka podjęli po jego urodzeniu. Kiedy w 1964 roku na świat przyszedł drugi syn Hublarów, jego rodzicom powiedziano, że cierpi na mongolizm - termin używany wtedy na określenie zespołu Downa. Lekarz powiedział, że życie ich syna będzie “wegetacją” i doradził umieszczenie go w ośrodku opiekuńczym. Al i Linda Hublar nie chcieli o tym słyszeć - zabrali chłopca do domu, otoczyli najlepszą opieką i… modlitwą. - Boże, nie wiem, co się stanie. Proszę, pozwól mu mieć wystarczająco dużo inteligencji, by mógł Cię poznać, kochać i służyć Ci - modlił się Al. Po latach Mark usłyszał, jak ojciec przeklinał. - Wiesz, że Bóg może usłyszeć każde twoje słowo. To nie jest tego warte! - powiedział wtedy ojcu, a Al zrozumiał, że jego modlitwa została wysłuchana.
Mark - tak, jak jego trzej bracia - miał swoje obowiązki i zadania, w domu traktowany był bez taryfy ulgowej. A jego bracia odnosili się do niego zupełnie zwyczajnie - grali razem w piłkę, uprawiali zapasy i psocili. - Zostałem wychowany w taki sposób, że dopiero w piątej klasie dowiedziałem się, że Mark ma zespół Downa - wspomina Greg, młodszy brat Marka.
Mark chciał robić wszystko, co robili jego bracia. I to pragnienie bycia takim jak oni stało się dla niego źródłem motywacji, która skłoniła go do ukończenia szkoły średniej a potem college’u, znalezienia pracy i prowadzenia samodzielnego życia. Nie spodziewał się jednak, że kiedyś założy firmę i rozpocznie karierę jako mówca.
A może będziesz mi płacił za rozmowę?
Jak do tego doszło? Mark znalazł pracę w jednym z supermarketów. Po trzech miesiącach szef oznajmił mu jednak, że nie może zatrudniać go dalej, ponieważ towarzyski mężczyzna spędzał więcej czasu na rozmowach z klientami niż na wypełnianiu swoich obowiązków. - A może dasz mi pracę, w której będziecie mi płacić za rozmowę? - zażartował Mark. Szef podchwycił pomysł i zatrudnił Hublera na stanowisku osoby witającej klientów przy wejściu do sklepu. Okazało się to strzałem w dziesiątkę - Mark pracował na tym stanowisku przez 5 lat i stał się tak popularny, że miejscowa telewizja zrobiła o nim materiał. Niestety stan zdrowia zmusił go do przejścia na rentę.
Po odejściu z pracy Mark zaczął zastanawiać się, co zrobić dalej ze swoim życiem. Marzył o tym, żeby pomagać innym osobom z niepełnosprawnościami w prowadzeniu pełnego, satysfakcjonującego życia. Musiało minąć jeszcze kilka lat, nim stał się mówcą publicznym, propagującym ideę zatrudniania osób niepełnosprawnych. Wraz z zespołem ludzi z organizacji “Work to Include”, z którymi współpracuje, kontaktuje się z pracodawcami, aby rozwiać ich obawy związane z zatrudnianiem osób niepełnosprawnych i pomaga im znaleźć pracowników.
Mark stał się osobą rozpoznawalną, ale sława nie uderzyła mu do głowy. Nadal skupia się na promowaniu zatrudnienia osób niepełnosprawnych. - Bóg jest zadowolony z tego, co robię - mówi Hubler i dodaje - On pracuje w niebie, a ja pracuję tutaj.
Mark Hublar Speaks
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.