Kościół robi wszystko, co w jego mocy, aby zachęcić wiernych do pozostania na Bliskim Wschodzie.
Odpływ chrześcijan jest prawdziwą plagą Ziemi Świętej – wyznaje w rozmowie z Radiem Watykańskim proboszcz jedynej katolickiej parafii w Strefie Gazy. Na 2 mln mieszkańców chrześcijan jest tam zaledwie tysiąc, z czego katolicy to jedynie 134 osoby. Pozostali to muzułmanie.
Ks. Gabriel Romanelli podkreśla jednak, że choć wspólnota chrześcijańska w Strefie Gazy jest tak niepozorna pod względem liczebnym, to jednak zakres pomocy, której udziela miejscowej ludności graniczy wręcz z cudem. Udziela wsparcia zarówno duchowego, jak i materialnego. Jest też jednym z nielicznych głosów, które mają odwagę mówić prawdę o sytuacji w Ziemi Świętej. Jest ona bowiem na tyle złożona, że nawet dziennikarze wolą ją przemilczać. Tymczasem Palestyńczycy i Żydzi nie są skazani na konflikt, trzeba dążyć do ich pojednania, ale do tego potrzeba realizmu, który wnosi właśnie Kościół. Problem polega jednak na tym, że chrześcijan w Ziemi Świętej wciąż ubywa. Mówi ks. Romanelli.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.