Chłopiec z okolic Neapolu, który przez kolejne dwa lata w Sylwestra stracił odpalając petardy najpierw jedną, potem drugą rękę, jest bohaterem szokującej kampanii przeciwko odpalaniu niebezpiecznych materiałów. W mieście tym jest to prawdziwa plaga.
Neapolitański dziennik "Il Mattino" podał, że w ramach kampanii zorganizowano spotkania z młodzieżą szkół średnich. O chłopcu, przedstawionym jako Nino, opowiada uczniom chirurg z miejscowego szpitala Umberto Passaretti. Przygotowane zostały także ulotki.
"W ciągu dwóch lat Nino stracił najpierw lewe przedramię, a potem prawą dłoń, zawsze w Sylwestra i zawsze z powodu petard" - powiedział gazecie doktor Passaretti z pogotowia w stolicy Kampanii. Lekarz w obu tych przypadkach udzielał pomocy rannemu. "Kiedy przywieźli mi go drugi rok z rzędu, prawie nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ból i bezradność mieszały się z wściekłością" - dodał lekarz. Opowiadając tę historię uczniom, chce on przestrzec ich przed niebezpieczeństwem odpalania pozbawionych atestu, nielegalnych petard, rac i innych fajerwerków, masowo sprowadzanych w tamte strony, głównie z Chin.
Na zdjęciu na przygotowanej przez lokalne władze ulotce widnieje drastyczne zdjęcie okaleczonego chłopca. Towarzyszy mu ostrzeżenie: "W Sylwestra chwila może pozostać na zawsze".
Każdego roku w sylwestrową noc w Neapolu i okolicach obrażenia odnosi nawet kilkaset osób.
13 października to dzień, gdy 108 lat temu zakończyły się mające tam miejsce objawienia.
Przesłuchania w tej części rywalizacji rozpoczną się we wtorek o godz. 10.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.