Wedle źródeł, którym dajemy wiarę, prezydent Łukaszenka nie wygrał tych wyborów - powiedział we wtorek szef MSZ Radosław Sikorski. Być może tu kryje się przyczyna tak brutalnej i nieracjonalnej reakcji - dodał Sikorski. Podkreślił, że Polska prowadzi wobec Białorusi "politykę warunkowości".
"Ustalmy, jakie są prawdopodobne przyczyny tego, co się stało. Wedle źródeł, którym dajemy wiarę, prezydent Łukaszenka nie wygrał tych wyborów. W głosowaniu wczesnym, w którym można głosować na pięć dni przed wyborami, uzyskał grubo mniej niż 50 procent i mniej niż 50 procent także w głosowaniu w niedzielę. Być może tu kryje się przyczyna tak brutalnej i nieracjonalnej reakcji" - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24.
"Takie represje i to jeszcze w grudniu nam Polakom kojarzą się jednoznacznie. Przypominają nam stan wojenny i okres, że żyliśmy w kraju niedemokratycznym, kraju, w którym za chęć uczestniczenia w wolnych wyborach się pałowało. Ktoś, kto wygrywa uczciwie, nie musi zamykać swoich konkurentów do więzień, ani pałować opozycji" - powiedział Sikorski.
Szef MSZ mówił o polityce, jaką powinna prowadzić Polska wobec Białorusi. "Prowadziliśmy i prowadzimy politykę warunkowości. Jeśli Białoruś się demokratyzuje, to ją zachęcamy. Jak dokonuje kroku wstecz, tak jak w niedzielę, to będzie miało swoje konsekwencje" - podkreślił.
Sikorski wyjaśniał, dlaczego w listopadzie razem z szefem dyplomacji Niemiec Guido Westerwelle udał się na Białoruś i spotkał z Łukaszenką. Zaznaczył, że wizyta miała wywrzeć nacisk, aby wybory były uczciwe. "Szkoda, że władze białoruskie z tego nie skorzystały" - podkreślił.
Zdaniem Sikorskiego, w ostatnich miesiącach władze białoruskie wysyłały pozytywne sygnały. Dodał, że przedstawiciele opozycji przyznawali, że kampania wyborcza była bardziej otwarta niż w ostatnich latach. "Tylko na koniec było nieuczciwe liczenie głosów. I to jest oczywiście to, co się liczy" - dodał.
"Jeśli Białoruś uzna, że to, do czego zachęcaliśmy nie jest jej potrzebne i idzie drogą represji, to Unia będzie musiała odpowiedzieć" - powiedział Sikorski.
"Chciałbym przestrzec przed jednym. Przed wiarą w magiczną moc sprawczą sankcji. Sankcje już były, zarówno wobec Białorusi, jak i wielu podobnych reżimów (...) Sankcje służą wyrażeniu solidarności ze społeczeństwem białoruskim, ale spektakularnych rezultatów bym się po nich nie spodziewał" - mówił minister SZ.
Szef MSZ komentował słowa szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że polityka zagraniczna wobec Białorusi "poniosła całkowitą klęskę". "Bardzo łatwo jest być mocnym, twardym w słowach. Gdy Kaczyński był premierem, nie miał recepty na reżim białoruski. Jeżeli będziemy prowadzili politykę, jaką życzy sobie prezes Kaczyński, to będzie skutkowało represjami" - zaznaczył Sikorski.
Zdaniem Sikorskiego ocena tego, co stało się na Białorusi jest odmienna w Polsce i w Rosji. "W tej sprawie mamy zasadniczą różnicę zdań" - zaznaczył.
"W technologii fałszowania wyborów Rosja jest bardziej zaawansowana jeszcze od Białorusi. Rosja, w odróżnieniu od Białorusi, nie wpuściła obserwatorów OBWE na swoje ostatnie wybory. Z wyników wyborów wynikało, że szefowie partii opozycyjnych też głosowali na partię rządzącą" - powiedział.
Białoruska opozycja zakwestionowała wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich, według których Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów. Siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek po rozpędzeniu przez białoruską milicję wielotysięcznej manifestacji, która odbyła się po wyborach w Mińsku.
W kilku jednocześnie przeprowadzonych atakach na północy kraju.
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.