Dla Związku Polaków na Białorusi (ZPB) 2010 rok był bardzo trudny, ale mimo to organizacja, której władz nie uznaje oficjalny Mińsk, nadal prowadziła działalność edukacyjną i kulturalną wśród Polaków - powiedzieli PAP przedstawiciele Rady Naczelnej ZPB.
Odebranie ZPB Domu Polskiego w Iwieńcu, wszczęcie sprawy karnej wobec szefowej tamtejszego oddziału Teresy Sobol oraz problemy zaplecza gospodarczego ZPB - firmy "Polonika" z Grodna, obciążonej wysoką grzywną - to sprawy jeszcze z początku roku. Wciąż nie zostały one ostatecznie rozwiązane.
Kolejnym wydarzeniem, o którym działacze ZPB mówią wprost, że było ciosem dla Polaków na Białorusi, to katastrofa smoleńska. "Wszyscy przeżywali tę tragedię razem z Polską" - mówi p.o. prezes związku Andżelika Orechwo. Szef Rady Naczelnej Andrzej Poczobut przypomina, że prezydent Lech Kaczyński, który zginął w katastrofie, "był postrzegany na Białorusi jako osoba niezwykle przychylna dla Polaków, zawsze otwarta i gotowa przyjść z pomocą".
Zaskoczeniem dla działaczy było też odejście w czerwcu Andżeliki Borys z funkcji prezesa związku. To właśnie jej wybór w 2005 roku nie został uznany przez władze białoruskie, które nakazały przeprowadzenie ponownego zjazdu. Wyłonione na nim kierownictwo wciąż jest jedynym uznawanym za legalne przez oficjalny Mińsk, podczas gdy Warszawa nie uznała wybranych w ten sposób władz ZPB.
Mimo tych trudności - podkreśla Andżelika Orechwo - organizacja rozwija się. "Powstały nowe oddziały w miejscowościach, gdzie ich nigdy nie było - np. w Borowlanach; powstały albo odnowiły swoją działalność oddziały w Starej Dębowej, Rogoźnicy, Wasiliszkach, Odelsku" - wylicza.
Na Białorusi działają dwie szkoły społeczne - w Brześciu i Grodnie, które prócz języka polskiego uczą historii i innych przedmiotów, przeważnie dla maturzystów zamierzających studiować w Polsce. W poszczególnych oddziałach nauka polskiego prowadzona jest przy parafiach. Łącznie w 2009 roku nauka języka polskiego obejmowała około 3 tys. osób na całej Białorusi.
Działają Towarzystwo Plastyków Polskich i Stowarzyszenie Twórców Ludowych, które w 2010 roku organizowały wystawy w Grodnie, Mińsku i Witebsku, a także w miastach polskich. Twórcy ludowi biorą też udział w wileńskich Kaziukach. Polskie zespoły muzyczne, których jest ponad 20, występują i biorą udział w festiwalach na Białorusi i w Polsce.
Działalność ZPB to również m.in. wyjazdy dzieci i młodzieży na kolonie do Polski (w tym roku wyjechało ponad 2 tys. dzieci), odwiedzanie na Wszystkich Świętych polskich miejsc pamięci na Białorusi, spotkania opłatkowe na Boże Narodzenie. Głównym partnerem ZPB jest w tych działaniach Stowarzyszenie Wspólnota Polska, które m.in. pokrywa koszty pobytu dzieci na koloniach w Polsce. Niektóre oddziały terenowe mają również swoich partnerów w poszczególnych miastach w Polsce.
Życie Polaków na Białorusi skupia się nie tylko na Grodzieńszczyźnie, gdzie jest ich najwięcej. Bardzo aktywne są oddziały w Brześciu i w Mińsku. Oddziały z mniejszych miejscowości zapraszają do siebie zespoły, "bo ludzie pragną spotkań" - tłumaczy szefowa ZPB. Np. występ chóru w kościele zawsze jest okazją "do spotkania, do rozmowy" Polaków. "Polacy na Białorusi to przede wszystkim niewielkie wsie", gdzie najczęściej, oprócz ZPB, nie ma innych organizacji społecznych - mówi Poczobut.
Po podziale ZPB na dwa kierownictwa trudno jest szacować dokładnie liczbę członków związku. Jak wskazuje Orechwo, można o niej sądzić na podstawie liczby podpisów, które zebrano pod listem z 2009 roku do prezydenta Alaksandra Łukaszenki z apelem o normalizację sytuacji organizacji. Pod listem podpisało się 5 tys. osób.
"Naszym marzeniem jest legalizacja organizacji, od władz białoruskich przede wszystkim tego oczekujemy" - mówi Orechwo. "Ze strony Polski oczekujemy mocnego wsparcia, bo bez tego niestety organizacja nie będzie mogła przetrwać" - podkreśla szefowa ZPB.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.