Zagarnięcie 16 sierpnia przez radykalnych islamistów – talibów władzy w Afganistanie jest okazją do przyjrzenia się także dziejom chrześcijaństwa w tym kraju, tym bardziej że mają one prawie dwutysiącletnią przeszłość. Należy jednak zaznaczyć, że od wielu wieków na tych ziemiach jest obecny niemal wyłącznie islam, choć bardzo zróżnicowany wewnętrznie.
Co dalej?
Zdobycie Kabulu przez talibów i związane z tym przejęcie przez nich władzy w całym kraju wywołało, a właściwie pogłębiło zaniepokojenie nie tylko nielicznych miejscowych chrześcijan, ale też wielu innych grup i środowisk. Dotyczy to zwłaszcza kobiet i osób, które w ciągu minionych 20 lat, czyli od rozpoczęcia amerykańskiej i zachodniej interwencji zbrojnej w Afganistanie, współpracowały z „okupantami” na różnych płaszczyznach, np. jako tłumacze.
Talibowie, którzy już wcześniej, w latach 1996-2001, rządzili Afganistanem, dali się poznać z jak najgorszej strony jako fanatyczni i skrajni wyznawcy najbardziej wstecznych nurtów islamu, również tym razem nie pozostawiają żadnych wątpliwości, jak będą wyglądać ich rządy. Zapowiedzieli wprawdzie wstępnie, że będą przestrzegać podstawowych swobód obywatelskich, m.in. zezwolą kobietom uczyć się i pracować i nie będą prześladować członków poprzednich władz, ale mało kto wierzy w te zapewnienia. Zresztą nowi władcy ogłosili również publicznie, że pod ich rządami w kraju będzie obowiązywał wyłącznie szariat, a więc prawo koraniczne, które nie tylko zezwala, ale niekiedy wręcz nakazuje stosowanie takich kar jak chłosta czy obcinanie rąk złodziejom oraz śmierć za przejście z islamu na inną religię, zwłaszcza na chrześcijaństwo.
Ta polityka zwycięzców-radykałów nie wróży niczego dobrego tym nielicznym wyznawcom Chrystusa, jacy jeszcze pozostali w kraju. Zanim ci islamscy ekstremiści weszli do stolicy, chrześcijanie w innych miastach zdążyli już doświadczyć przemocy z ich strony. W miarę zaś posuwania się ofensywy talibowie często wysyłali im kartki z napisami-pogróżkami w rodzaju „Wiemy, kim jesteście i zaraz po was przyjdziemy”.
Warto też pamiętać, że organizacje katolickie z Caritas (przede wszystkim włoską) na czele już od końca ubiegłego wieku pomagają potrzebującym w tym kraju, a więc głównie muzułmanom. W ramach rozpoczętego na początku obecnego wieku programu pilnej pomocy, odbudowy i rozwoju w prowincji Ghor w środkowej części kraju zbudowano 4 szkoły a 483 rodziny uchodźców mogły powrócić do doliny Pandższeru na północnym wschodzie, gdzie wzniesiono dla nich 100 domów. Obecnie organizacja obawia się, że będzie musiała opuścić kraj oraz niepokoi się o los tych nielicznych rdzennych Afgańczyków, którzy przyjęli chrześcijaństwo.
W Afganistanie działa też organizacja troszcząca się „O dzieci Kabulu”, powstała w odpowiedzi na apel Jana Pawła II z 2001 o pomoc dla najmłodszych mieszkańców tego kraju. Zajmuje się ona dziećmi chorymi psychicznie, głównie z zespołem Downa, przygotowując je do życia i do nauki w zwykłych szkołach. Pracujący w tej organizacji włoski kapłan ks. Giancarlo Pravettoni powiedział kilka dni temu, że z powodu pandemii ośrodki prowadzone przez „Dzieci Kabulu” nie mogły działać, a gdy kilka dni temu wznowiły pracę, to obecna sytuacja znów ją wstrzymała. Mimo wszystko kapłan ma nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy uda się ponownie podjąć działalność.
W sumie najbliższa przyszłość całego kraju, szczególnie zaś mieszkających w nim nielicznych chrześcijan rysuje się w ponurych barwach.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.